Ewangelia (Mt 9, 14-15)

Kiedy zabiorą im oblubieńca, wtedy będą pościć

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»

Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć».

Komentarz

Post jest swego rodzaju „sztucznym” tworzeniem sobie sytuacji braku, aby pozbawić się uczucia złudnego napełnienia, poczuć prawdziwy głód i zostać nakarmionym pokarmem nie z tego świata. 
 

ZŁUDNA PEŁNIA

 
Większość z nas ma zaspokojone najbardziej podstawowe potrzeby każdego człowieka. Mamy co jeść, gdzie spać, w co się ubrać… Bardzo często mamy to wszystko w nadmiarze i traktujemy je jako coś oczywistego. Pojawiają się wtedy dwie groźne postawy:
1. No przecież mi się należy, prawda? Sam sobie na to zapracowałem, to mam. Jaki Pan Bóg? Co On ma z tym wspólnego? Ja sam zawdzięczam sobie wszystko ciężką pracą. 
2. Nie tęsknimy za niczym więcej. Zaspokojone potrzeby ciała (zjeść, napić się, przyjemności) i potrzeby psychologiczne (bezpieczeństwo, kariera, miłość itp.) wydają się wszystkim, co nam trzeba. Wpadamy jednak przez to w złudną pułapkę, bo jest coś więcej – potrzeby duchowe, które mylimy z potrzebami psychologicznymi. Nie są one tak oczywiste i intuicyjne. Trzeba je przyjąć na wiarę lub uważnie badać swoje serce i sprawdzać, co tak naprawdę daje mi prawdziwe szczęście. 
 

ROBIĘ W SOBIE MIEJSCE NA COŚ WIĘCEJ

 
Jednym ze sposobów odkrywania tego, co zaspokaja najgłębsze potrzeby naszego serca jest post, o którym mowa dziś w Ewangelii. Jest to sytuacja tworzenia sobie jakiegoś sztucznego braku którejś z potrzeb ciała lub psychiki, aby „wyłączyć” nasze ludzkie i skażone grzechem pierworodnym mechanizmy bezpieczeństwa mówiące nam, ze najedzone ciało i nakarmiona psychika to już wszystko, co nam potrzebne do szczęścia. 
 
Najgłębszą duchową potrzebą każdego z nas jest miłość. A miłość to Bóg. Po to odmawiamy sobie różnych przyjemnych i dobrych rzeczy, aby odkrywać i pamiętać (bo ciągle niestety zapominamy) o tym, co tak naprawdę zaspokaja głód mojego serca. Tym kimś jest Jezus, który przedstawia się w dzisiejszej Ewangelii jako Oblubieniec naszych serc. Tylko wtedy czujemy się kompletni i spełnieni, gdy Oblubienica (nasze serce) odnajdzie swojego Oblubieńca. 
 

BOSKI POKARM

 
Każdy post ma wiec prowadzić do doświadczenia spotkania z Jezusem-Miłością, a nie do jakiegoś samozadowolenia, schudnięcia czy frustracji, że ja poszczę a inni nie. Ten błąd popełnili faryzeusze z dzisiejszej Ewangelii. Pościli po to, aby zatęsknić za obiecanym Mesjaszem, Oblubieńcem. A gdy On przyszedł, nie rozpoznali Go… Pościli bez sensu, z rutyny, zapomnieli po co służy post. Nigdy nie pość bezmyślnie! Pamiętaj po co odmawiasz sobie różnych rzeczy i na kogo czekasz!
 
Pomyśl dziś, czym ludzkim „zapychasz” głód twojego serca, tak, że nie tęsknisz za Bogiem? Pomyśl od czego powinieneś sobie zrobić post, aby twoje serce naprawdę poczuło się puste i aby ten post rzeczywiście zabolał, a przez to osiągnął swój cel – szukanie Boga i doświadczenie Jego pocieszenia.
Bądź na bieżąco: