Ewangelia (Mk 1, 7-11)

Chrzest Jezusa

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jan Chrzciciel tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».

Komentarz

Niedziela Chrztu Pańskiego nie jest dniem, w którym wspominamy nasz własny chrzest i odnawiamy przyrzeczenia, bo od tego jest Wigilia Paschalna. Niedziela Chrztu Pańskiego to dzień, w którym wspominamy namaszczenie człowieczeństwa Jezusa Duchem Świętym. Jest to dzień, w którym objawiła się światu „Rodzina” Jezusa – Bóg Ojciec i Duch Święty. Od chwili mojego chrztu jest to również moja najbliższa rodzina. Znać a utrzymywać bliskie więzi ze swoją rodziną, to jednak dwie różne rzeczy…
 

CIOCIA ZOSIA

 
Kiedy opowiadamy komuś o członkach naszej rodziny używamy zazwyczaj dwóch słów, aby opisać kim dla mnie jest ta osoba. Mówimy imię i relację (stopień pokrewieństwa), np. ciocia Zosia, syn Krzysio, dziadek Irek.
 
Jeśli w taki sposób spojrzymy na to, co się działo dwa tysiące lat temu nad rzeką Jordan, gdy Jezus przyjmował chrzest z rąk Jana Chrzciciela, dojdziemy do ciekawych wniosków. Oto Bóg Ojciec mówi o swoim Synu: „Tyś jest mój SYN UMIŁOWANY”. „Umiłowany” to więc jakby imię, którym Bóg Ojciec zwraca się do swojego Syna. A ponieważ Bóg Ojciec wypowiada to imię, zanim jeszcze Jezus zacznie działać publicznie i zanim coś zrobi dla Ojca czy dla ludzkości, jest to objawienie miłości, która jest pierwsza i nie zależy od tego, co my robimy dla Boga. To „imię” Jezusa moglibyśmy więc rozszerzyć jeszcze bardziej i przetłumaczyć jako „Umiłowany bez względu na wszystko”.
 

TY TEŻ JESTEŚ SYNEM UMIŁOWANYM!

 
Od momentu naszego chrztu, w dokładnie ten sam sposób zwraca się do każdego z nas Bóg Ojciec. Chce mieć z nami czułą ojcowską relację; chce byś czuł, że jesteś Jego umiłowanym synem. Imię „Umiłowany”, którym na chrzcie nazwał cię Bóg nigdy się nie zmieni i nigdy nie straci na aktualności, choćbyś robił najgorsze rzeczy na świecie, czy nie czuł się godny tego sam w swoich oczach. Byłeś, jesteś i będziesz umiłowany, bo w niczym nie jesteś w stanie sprawić, aby Bóg kochał cię więcej lub mniej.
 
Ciężko jest nam jednak w to uwierzyć, bo na Boga patrzymy wciąż bardzo po po ludzku. Dlatego Kościół tak często przypomina nam o naszej najgłębszej tożsamości i mówi dziś po raz kolejny „Tyś jest mój Syn umiłowany. W Tobie mam upodobanie”. My natomiast uczymy się tego przez świadome wypowiadanie słów „Ojcze nasz”. Czy wiesz, do kogo zwracasz się wypowiadając te słowa? Kiedy ostatnio mówiłeś je świadomie? Czy z Bogiem Ojcem masz faktycznie relację jako z Ojcem, czy może jest On dla ciebie kimś abstrakcyjnym i odległem („Stworzyciel”? „Opatrzność”?). Jeśli Bóg Ojciec jest kimś wciąż odległym, zwracaj się wtedy do Niego tak, jak nazywał Go Jego własny Syn. Jezus mówił do swojego Ojca „Abba”, czyli „Tatusiu mój”. Ty też masz prawo tak nazywać Boga Ojca, bo jest to nie tylko Jego Imię, ale i relacja, pod którą chce być odkryty i poznany.
 

GDY WĄTPISZ LUB NIE DOŚWIADCZASZ RODZINNEGO CIEPŁA

 
Bez codziennego słuchania, że jesteś dzieckiem Boga i w oczach Bożych jesteś ukochany bez względu na wszystko, nie będziesz miał poczucia własnej wartości. Będziesz żebrał o uwagę, akceptację i dobre imię u innych, a gdy usłyszysz coś złego na swój temat, będziesz to bardzo przeżywał i będzie to niezwykle dotkliwe. Bez codziennego słuchania, że w oczach Boga jesteś ukochany, nie poradzisz sobie z Oskarżycielem – Szatanem, który dniem i nocą oskarża nas przed Bogiem. Z pewnością słyszysz ten głos w swojej głowie, który mówi ci: „Bóg nie będzie ci błogosławił, bo nie żyjesz tak jak powinieneś. Zawiodłeś Boga, grzeszysz. Bóg wyciągnie konsekwencje. Nie będzie cię kochał całą miłością, jaką ma, bo na to po prostu nie zasługujesz”.
 
Co wtedy robić, gdy wątpimy? Otwierać Biblię i katechizm, gdzie z pierwszej ręki mamy informacje, co naprawdę myśli o nas Bóg i kim jesteśmy w Jego oczach oraz prosić Ducha Świętego, aby przekonał o tym twoje serce. Imieniem Ducha Świętego mogłoby być określenie „Ten, który działa w nas”. Jest On tajemniczą postacią. Nie wiemy, jak wygląda, ale daje się zawsze poznać jako ten najbliżej nas, który objawia się przez bezpośrednie poruszenia serca i zewnętrzne znaki obecności Bożej (np. owoce Ducha Świętego). Duch Święty jest więc osobą „pierwszego kontaktu” z Bogiem, jest Tym, którego bezpośrednio „czujemy”. A ponieważ zawsze jesteśmy spragnieni tego „odczuwania”, czy też lepiej powiedzieć „doświadczania” żywego Boga – to właśnie Duch Święty jest za to odpowiedzialny i możesz się do Niego zwracać, gdy to doświadczenie słabnie.
 
Na ile znasz swoją niebiańską Rodzinę, w którą zostałeś włączony w sakramencie chrztu? Utrzymujesz z Nimi relacje? Masz z każdą z osób Trójcy Świętej takie same, harmonijne relacje? Z kim powinieneś tę relację odbudować, bo jest zbyt mała lub nie ma jej wcale?
 
Piękna piosenka do wysłuchania na dziś: https://youtu.be/sIaT8Jl2zpI
Bądź na bieżąco: