Ewangelia (Mt 17, 10-13)

Eliasz już przyszedł, a nie poznali go

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa:

«Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» on odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć». Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.

Komentarz

Uczucia żalu i winy (lub ich brak) odgrywają w naszym życiu duchowym bardzo ważną rolę. Jak sobie z nimi radzić, gdy się pojawiają? Co robić, gdy powinny się pojawić, a ich nie ma?

PEWNE RZECZY SĄ NIEODWRACALNE, ALE NIE ZNACZY TO, ŻE TO KONIEC!

Jesteśmy dziś świadkami historii, w której uczniowie pytają Jezusa o proroctwa związane z Eliaszem. Żydzi byli bowiem przekonani, że zanim przyjdzie Mesjasz, przyjdzie najpierw Eliasz, który przygotuje Mu drogę. Kiedy więc przyjdzie ten Eliasz? Jezus rozwiewa wątpliwości i mówi, że Eliasz już przyszedł, lecz nie rozpoznano go i dlatego został zabity. Wtedy uczniowie zrozumieli, że chodziło o Jana Chrzciciela.
Jakie uczucia mogły pojawić się wtedy w sercach uczniów? Oto na ich oczach żył największy prorok Starego Testamentu, poprzednik Mesjasza, a oni nie rozpoznali go. Nie da się już tego odwrócić. Jak wtedy żyć?

JAK MOGŁEM TO ZROBIĆ…

W takich chwilach doświadczamy często poczucia, że zmarnowaliśmy nasze życie. Gdy uświadamiamy sobie jakiś błąd z życia, którego konsekwencje są wręcz nieodwracalne i miały wpływ na całe życie, pojawia się wtedy smutek, żal do siebie samego, a czasem nawet rozpacz. Jak z tym żyć?
Takie momenty są bardzo często okazją do głębokiego nawrócenia. Głębokiego dlatego, że dotykają nie tylko rozumu, ale i serca. Ból jaki się wtedy przeżywa, zostanie zapamiętany na długo, dlatego możemy być potem mądrzejsi w życiu. Warto wtedy pamiętać o tym, że z każdego zła, Bóg jest w stanie wyciągnąć większe dobro. Dla Boga historia się nie skończyła! „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska Boża”. Trzeba wtedy nazwać rzeczy po imieniu: „Tak, zawiniłem. Tak, ponoszę konsekwencje”, a jednocześnie z wielką ufnością spojrzeć w przyszłość i nie dawać się wkręcić w czarne myśli. Skoro Bóg wykorzystał nawet śmierć Jana Chrzciciela dla większej skuteczności misji Jezusa, tym bardziej może się posłużyć nawet twoim grzechem z przeszłości. Pamiętaj wtedy, że Bóg cię nie przekreśla i ma dla Ciebie plany pełne miłości i pokoju. Od ciebie samego zależy, czy będziesz czuł się ofiarą własnego, czy zaczniesz nowy rozdział życia, pokładając nadzieję w przebaczeniu i miłosierdziu Boga.

GDY NIE MA ŻALU…

Może się też zdarzyć, że nie żałujesz tego, co zrobiłeś, choć Bóg mówi w Ewangelii, że twój czyn był zły. Co wtedy? Trzeba się modlić wtedy o skruchę (żal za grzechy), ponieważ jest ona bardzo ważnym warunkiem nawrócenia. Katechizm nazywa to „detestatio peccatorum”, co tłumaczy się jako „ból duszy z powodu obrazy samego dobrego Pana Boga i znienawidzenie tego zła, którego się człowiek dopuścił”.
Pamiętaj, że nie chodzi tu jedynie o stan emocji, a przede wszystkim o głębokie pragnienie powrotu do Boga. Choć nie jest to intuicyjne, ale nie bój się prosić wtedy o „ból duszy”. Jest to niezwykłe doświadczenie stanięcia wobec nieskończonej miłości, w świetle której widzę, jak mogłem być tak głupi odrzucając ją. Choć chwilę zaboli, taki ból jest bólem oczyszczającym i uzdrawiającym, bo Bóg pokazując prawdę o nas, nie zostawia nas nigdy z poczuciem beznadziei, tylko wręcz odwrotnie. Mówi – „Kochany Synu, Kochana Córko, zaczynamy wszystko od nowa. Widzę, jak jesteś poraniony przez to, co robiłeś. Ale ja cię z tego wyciągnę, tak jak wyciągnąłem zabłąkaną owieczkę. Zapominam o przeszłości i już nigdy nie będę do niej wracał. Ty też tego nie rób. Trzymaj się tylko mocno Mnie, abyś nie popełniał już więcej tych samych błędów”.
Bądź na bieżąco: