Ewangelia (Mt 11, 25-27)

Tajemnice królestwa objawione prostaczkom

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».

Komentarz

Dzisiejsze słowa Jezusa, że Ojciec „zakrył te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawił prostaczkom” służą często jako jeden z najmocniejszych argumentów w naszych kościelnych kłótniach, aby uzasadnić swoje własne poglądy niezgodne z nauczaniem Kościoła lub aby wprost podważyć rolę rozumu i teologii w wierze. Czy oby na pewno to chciał powiedzieć nam Jezus?
 

WIARA I ROZUM

 
Nie chodzi o to, że rozum jest zły, bo tak nie jest, a Kościół wiele razy oficjalnie się o tym wypowiedział. Chodzi o to, że czasem niewłaściwie go wykorzystujemy i w ten sposób zamiast pomóc nam poznać Boga, zaczyna on być przeszkodą.
 
Jeśli odrzucimy teologię, czyli rozumny namysł nad wiarą, zaczniemy brnąć w ślepą uliczkę i wpadniemy w takie interpretacje Ewangelii, które nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem. To właśnie stąd się biorą wszelkie fanatyzmy i herezje, że moja własna interpretacja jest lepsza i ważniejsza niż „owych uczonych w Piśmie”.
 

KONTEKST SIĘ LICZY!

 
Weźmy chociażby dzisiejszą Ewangelię. Czy Jezus naprawdę powiedział, że ci, którzy używają rozumu są gorsi od tych którzy wierzą? Albo, że ważniejsze jest serce od rozumu? Nic z tych rzeczy!!! Wystarczy na początek poznać kontekst bliższy tej wypowiedzi, a następnie kontekst dalszy, czyli – jak to pięknie ujął Katechizm” – „treść i jedność całego Pisma Świętego”, a one pokażą, co tak naprawdę dziś chce przekazać nam Jezus.
 
Kiedy więc otworzymy Ewangelię Mateusza i zobaczymy, dlaczego Jezus powiedział takie słowa, okaże się, że działo się to bezpośrednio po wyrzutach wobec miast, które Go nie przyjęły z powodu zatwardziałości ich serc. Kiedy to uwzględnimy, zupełnie zrozumiała wydaje się ta krótka modlitwa Jezusa, który smuci się, że tak wielu ludzi Go nie przyjęło (być może pod wpływem jakichś „rozumowych” argumentów), a jednocześnie błogosławi Ojca za ludzi prostego serca, którzy z dziecięcą ufnością przyjmują Dobrą Nowinę.
 
Jeśli do tego zastosujemy jeszcze kontekst dalszy, czyli jedność i spójność całego Pisma Świętego, w którym czytamy, że wszystko, co Bóg stworzył było dobre, a więc też rozum – absolutnie nie można się wtedy zgodzić, że rozum jest czymś złym i liczy się tylko wiara.
 
Jezus piętnuje zatem konkretnych ludzi, którzy przez niewłaściwe używanie rozumu nie podjęli nawrócenia i wychwala tych, którym rozum nie przeszkodził w poznaniu Boga. Jakże to dalekie od tych wszystkich „popularnych” i niewłaściwych interpretacji tego fragmentu, pojawiających się w naszych kłótniach i przepychankach..
 

ROZUM – NASZ PRZYJACIEL CZY WRÓG?

 
To bardzo dobre pytanie, chociażby w kontekście naszej modlitwy osobistej. Z jednej strony – św. Ignacy zachęca do tego, aby w medytacji nie bać się wykorzystywać wszystkiego, co stanowi człowieka – rozumu, wyobraźni, zmysłów, czy uczuć. Jeśli ktoś korzysta z nich, w połączeniu z inną ignacjańską zasadą „tantum quantum” (o tyle o ile pomogą nam w spotkaniu z Bogiem), może zajść w modlitwie bardzo daleko.
 
Z drugiej strony należy uważać, by nie spłycić spotkania z Bogiem tylko do nakarmienia rozumu. Istotą modlitwy jest spotkanie dwóch serc, bycie w Bożej obecności i zjednoczenie z Nim. Bóg przekracza wszelkie nasze rozumowe możliwości pojmowania, dlatego kiedy ktoś jest wierny modlitwie i pozwala, aby Bóg go rozwijał, w pewnym momencie duchowego życia pojawiają się ciemności. Paradoksalnie, to właśnie dzięki ciemnościom, kiedy Bóg na modlitwie „wygasza”, „usypia” nam rozum, można poznać Boga głębiej, bo uruchamiają się wtedy inne, ukryte do tej pory sposoby spotykania się z Nim. Zaczynamy pojmować, że rozum jest niewystarczający, bo może spłycić nam nasz obraz Boga i wchodzimy w czas kontemplacji – prostego przebywania z Bogiem, na początku bardziej siłą woli, pomimo ciemności rozumu, a potem – jakby naturalnego stanu zjednoczenia z Bogiem nie tylko w modlitwie, ale w codziennym życiu.
 
Rozum może więc być zarówno naszym przyjacielem, jak i wrogiem na modlitwie. Trzeba tylko „wiedzieć”, jak go wykorzystać, znać jego potęgę i ograniczenia oraz ukierunkować na Boga, a nie na samym rozumie. Czego dziś się nauczyłeś? Co dziś konkretnie tobie podpowiada dzisiejsza Ewangelia?
Bądź na bieżąco: