Ewangelia (Mk 6, 1-6)

Jezus lekceważony w Nazarecie

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».

I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

KOMENTARZ

Dopóki żyjemy na tym świecie, będziemy zanurzeni w świat cielesny i duchowy. Chrześcijanin, to ktoś kto potrafi żyć w obydwu światach jednocześnie, najlepiej jak umie, na zasadzie „serce przy Bogu, ręce przy pracy”.

ALIUD VIDETUR

Św. Tomasz wypowiedział kiedyś zdanie „aliud videtur aliud intellegitur” (dosł. co innego się widzi, co innego się rozumie). Ta sentencja mówi, że wiele razy będziemy w sytuacji, gdy to, co widzimy, to nie cała prawda ukryta w danym wydarzeniu, rzeczy czy osobie, lecz stoi za tym jakby drugie dno, coś głębszego – rzeczywistość duchowa.

Z takim problemem musieli zmierzyć się mieszkańcy Nazaretu słuchający nauczania Jezusa – mieszkańca ich miasteczka, kuzyna i przyjaciela. Wszystko to, co o Nim wiedzieli z ludzkiego poznania było prawdą. Nie wiedzieli jednak o Jezusie wszystkiego. Nie rozpoznali w Nim rzeczywistości duchowej, jaka za Nim stała, czyli tego, że jest On Synem Bożym i obiecanym Mesjaszem. Dlatego powątpiewali o Nim, a Jezus z powodu ich niedowiarstwa nie mógł zdziałać żadnego cudu.

BEZ SKRAJNOŚCI PROSZĘ!

Historia ta uczy nas, że chrześcijanin to ktoś, kto powinien świetnie orientować się zarówno w rzeczywistości cielesnej (doczesnej), jak i duchowej. Żadna skrajność nie jest tu mile widziana, bo wychodzi z tego karykatura ucznia Jezusa i wchodzimy na teren grzechu lub herezji.

Jezus Chrystus to WCIELONY SYN BOŻY, czyli ten, kto połączył w sobie świat duchowy i cielesny. Dlatego od czasów wcielenia Bożego Syna, który połączył ducha z materią, granica pomiędzy dobrem a złem nie przebiega poprzez świat duchowy i cielesny. Ciało nie jest gorsze od ducha. Zły „świat” o którym mówi św. Jan Apostoł w swoich listach to nie jest to co fizyczne („dzieci, nie miłujcie świata”), lecz to ze świata materii i ducha, co oddala nas od Boga.

Dlatego uczeń Jezusa to nie jest ktoś, kto wpada w skrajności (tylko doczesność – tylko duchowość), ale uczy się łączyć w swoim życiu sprawne poruszanie się w świecie doczesnym i widzenie tego „drugiego dna”, czyli rzeczywistości duchowej, patrząc na wszystko oczami Boga.

Jeśli tego zabraknie, będziemy mieli albo materialistyczne podejście do życia, czasem tylko „przerywając” to płaskie życie na sprawy religijne. Albo wyjdzie z tego karykatura chrześcijaństwa – dziwak, który buja w obłokach lub gardzi tym światem, a przez to jest oderwany od rzeczywistości i nieżyciowy.

ROZWIJAJ JEDNO I DRUGIE!

Mieszkańcom Nazaretu zabrakło tej ważnej umiejętności bycia osadzonym tu i teraz w świecie doczesnym, przy jednoczesnym patrzeniu na świat oczami wiary. Znali Pisma (przeszłość), czekali na Mesjasza (przyszłość), a gdy Mesjasz przyszedł w ziemskim ciele Jezusa – ich brata, znajomego i przyjaciela (teraźniejszość, tu i teraz), oni dalej czekali, nie rozpoznając w Nim rzeczywistości duchowej, widząc tylko to co ziemskie.

Chcąc uczyć się na ich błędach potrzebujemy więc rozwijać w sobie dwie ważne umiejętności: sprawnego poruszania się w świecie ducha i ciała.

Rozwijasz swój świat ducha, gdy spędzasz z Bogiem codziennie czas. Szczególnie gdy czytasz Biblię i religijne książki – karmisz swój intelekt i samego ducha, poznając lepiej rzeczywistość duchową, która może umykać, gdy ciężko pracujemy w obszarze doczesności.

Rozwijasz swoje bycie „tu i teraz”, gdy jesteś skoncentrowany cały na tym, co w danej chwili robisz. Problemem dzisiejszych czasów jest to, że z powodu przebodźcowania nasza uwaga jest podzielona. Nawet modląc się lub pracując potrafimy co chwilę zaglądać do telefonu i rozpraszać się, albo być myślami w kolejnej aktywności. Dlatego przepada łaska chwili, łaska „tu i teraz”, przez którą przychodzi Bóg.

Pomyśl dziś, czego ci brakuje, by być dobrym uczniem Jezusa, a więc harmonijnie łączyć w sobie świat duchowy i cielesny. Może potrzebujesz więcej czasu spędzić z Biblią, na modlitwie lub lekturze duchowej? A może trzeba popracować nad swoją uwagą, odrzucając „świat”, czyli to co nie pomaga ci być całym w danej aktywności.

Zwróć się z tym do Jezusa, który ma moc dokonać tego, co sami nie potrafimy. Wtedy pięknie przeżyjesz swoje życie doczesne, a sercem będziesz ciągle przy Bogu, rozpoznając Jego przychodzenie w każdej chwili.

Bądź na bieżąco: