Ewangelia (Mt 11, 25-27)

Tajemnice królestwa objawione prostaczkom

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».

KOMENTARZ

Nie muszę być wielki, poważany czy doskonały w oczach tego świata. Ważne, abym przed Bogiem nie stracił nigdy prostoty serca i dziecięcego zaufania. A świat może mną gardzić, może mnie obśmiewać, nie zauważać lub uważać za prostaczka. I o to właśnie chodzi, bo takie osoby mają najgłębsze poznanie Boga!

W CZYICH OCZACH?

Bardzo rzadko ocena ciebie przez innych będzie się pokrywała z tym, co myśli o tobie Bóg. Bóg zna całą prawdę, inni ludzie co najwyżej jakąś jej malutką część. Bóg zna wszystkie twoje myśli, intencje i starania. Inni widzą tylko to, co powierzchowne.

Inni mogą uważać cię za głupiego, a siebie za mądrych – zwłaszcza w sprawach twojej wiary i Kościoła. A jakoś dziwnym trafem to właśnie „mądrzy i roztropni” są dziś na celowniku Jezusa, który mówi, że wiele spraw wiary Ojciec zakrywa właśnie przed tymi, którzy w oczach tego świata uchodzą za mądrych, a objawia prostaczkom.

Jeśli jesteś prostaczkiem, świat uważa cię albo za dziecięco naiwnego, albo za głupiego, czyli takiego niezbyt dojrzałego i orientującego się, jak ten świat działa. Taka jest właśnie dwuznaczność użytego przez Ewangelistę Mateusza greckiego słowa „nepios”. Prostaczek to więc ktoś taki, kogo nie interesują intrygi ani osiąganie swoich własnych celów za wszelką cenę. To ktoś, kto nie zabiega specjalnie o to, jak go widzą inni, ani nie udaje kogoś kim nie jest, bo cały czas jest sobą. Ma proste i szczere intencje, nie zawsze rozumiane właściwie przez innych oraz nie zawsze odbierane jako roztropne w mentalności tego świata.

Dla niego liczy się Jezus i Jego królestwo, a nie własna chwała i opinia. Dlatego pomyśl dziś, cza czyjej opinii ci zależy? W czyich oczach chcesz być wielki? Boga czy innych ludzi?

NIE MUSZĘ BYĆ WIELKI?

Kiedy jesteśmy wielcy przed Bogiem? Stary, ziemski człowiek myśli sobie, że wtedy gdy jesteśmy doskonali. Lecz nie jest to prawda! Największy jestem przed Bogiem, gdy uznaję siebie za maluczkiego. Tak wielu z nas o zasadach relacji z Bogiem wciąż myśli w kategoriach tego świata. Myślimy sobie, że Bóg do „maluczkiego” mówi: „Nie jestem z ciebie zadowolony! To, co robisz nie wystarczy!” A Pan mówi coś zupełnie odwrotnego: „Jeśli ktoś jest maluczki – niech przyjdzie do Mnie i zbliży się bez lęku!. Bo tajemnicę Boga On sam objawia właśnie tym, którzy są mali, prości i słabi (zob. Mt 11, 28-29 i dzisiejsza Ewangelia).

Tę tajemnicę małości odkryła kiedyś św. Teresa z Lisieux i nazwała ją „małą drogą miłości”. Tereska nie czuła się wielka przed Panem i w pewnym momencie zrozumiała, że wcale nie musi być wielka w znaczeniu doskonała, by spotkać się z Bogiem. Pisała ona tak: „W tym celu nie muszę rosnąć, wprost przeciwnie, trzeba, abym pozostała mała, abym stawała się coraz bardziej mała”. Jeśli chciała, by Bóg wziął ją na swoje kolana i aby owa „winda” boskich ramion zjechała po nią na dół, trzeba było pozostać małym, inaczej nie byłoby to możliwe. Jeśli będzie ona zbyt „duża”, zbyt pewna siebie, zbyt” dorosła” i samodzielna w rozumieniu tego świata – winda nie zjedzie po nią.

To właśnie ta postawa – małości w niezawodny sposób przyciąga łaskę Jezusa, który spełnia rolę windy i prowadzi człowieka tam, dokąd pragnie dotrzeć, lecz sam o swoich siłach nigdy nie dojdzie – na szczyty miłości.

BĄDŹ SOBĄ!

Jeśli odnajdujesz się w takiej drodze do Pana – bądź dalej sobą i rób to, co robisz. Pan kocha naszą dziecięcą prostotę, naszą nędzę i nasze pełne zawierzenie Mu, które zazwyczaj jest zupełnie ukryte przed światem i przed oczami tych „mądrych i roztropnych”. Świat widzi wtedy w tobie takiego małego głuptaska, który naiwnie wierzy, że przez swoją prostotę i to co się dzieje między nim a Bogiem w ukryciu wybrał on najlepszą cząstkę wiary i dzięki temu najskuteczniej ewangelizuje.

Pozostań wolny od dążeń, jakie ma ten świat: pragnienia wielkości, kariery, zaszczytów, a nawet posiadania ludzkiej mądrości, sprytu i zaradności w życiu. „Ci odebrali już swoją nagrodę” mówi w innym miejscu Ewangelii Jezus. Twoją nagrodą będzie objawienie się Boga, czyli tak mocne poznanie Boga już tu na ziemi, jakiego nie da się osiągnąć przez żaden ludzki wysiłek woli ani poznanie intelektualne. Owocem tego zjednoczenia z Bogiem będzie również to, że przez ciebie-prostaczka Bóg będzie objawiał się światu. Ludzie w twoim otoczeniu o równie prostym sercu wyczują Bożą obecność, która z ciebie emanuje.

Ci zaś „mądrzy i roztropni” będą cię analizować cię pod kątem naukowym lub tego co rzekomo chcesz osiągnąć swoim zachowaniem. Będą szukać ukrytych intencji a nawet spisków. Będą mierzyć cię swoją miarą, a nie poznają ani Boga, ani ciebie. Dlatego rób dalej swoje, nawet jeśli rozsądny świat mówi, że nie warto lub doznajesz z tego powodu nieprzyjemnej krytyki. Na koniec, gdy wszystko zostanie odsłonięte przed światem, okaże się prawda o twoim prostym i pięknym sercu. Sercu dziecka, do którego Bóg ma słabość i które dzięki swojej małej drodze wejdzie na najwyższe szczyty miłości.

Bądź na bieżąco: