Ewangelia (Łk 4, 31-37)

Uzdrowienie opętanego

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy.

A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: «Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody.

Wprawiło to wszystkich w zdumienie, i mówili między sobą: «Cóż to za słowo, że z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą».

I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.

KOMENTARZ

Wiele osób świeżo po swoim nawróceniu zaczyna szukać wszędzie wokół siebie zła i w niezdrowy sposób interesować się egzorcyzmami, zagrożeniami duchowymi oraz demonologią. Dlaczego nie warto iść tą drogą?

BO JEZUS NAUCZA INACZEJ

Kiedy człowiek nawraca się i pragnie żyć „po Bożemu”, ale nie wchodzi w systematyczną formację w jakiejś wspólnocie, zaczyna wtedy karmić swoją wiarę przypadkowymi książkami i konferencjami dostępnymi w Internecie, na ogół o najbardziej sensacyjnych tytułach. Pomijamy tu samą techniczną stronę takiego buszowania po Youtube, gdzie po wysłuchaniu jednej „sensacyjnej” konferencji o egzorcyzmach, piekle lub zagrożeniach duchowych, algorytmy zaproponują nam kolejne podobne konferencje. Pomijamy fakt, że nieroztropnością, a czasem nawet pychą jest karmić się samemu, bez rozeznania kogoś doświadczonego. Bardziej chcemy się skupić na pytaniu, czy jest to dobra droga rozwoju wiary?

Odpowiedź brzmi – NIE. Zdecydowanie nie! Argumentów za tym jest wiele, a zacznijmy od tego, że Jezus nakazał nam szukać KRÓLESTWA BOŻEGO (Mt 6, 33), a nie demonów.

Demony należy wyrzucać gdy je spotkamy (Mk 16, 15-17), ale naszym pierwszym zadaniem jest szukać Królestwa Bożego i ogłaszać (dosł. wykrzykiwać), że to Królestwo Boże przybliżyło się do nas w osobie Jezusa (Mk 10, 7).

JEZUS W CENTRUM

Właśnie tak postępował sam Jezus i takie priorytety powinien mieć każdy uczeń Jezusa. W dzisiejszej Ewangelii czytamy, że Jezus przyszedł do synagogi, aby się modlić i głosić Słowo Boże. I dopiero pod wpływem głoszonego Słowa Bożego namaszczonego Duchem Świętym, zły duch się ujawnił i został pokonany.

Dlatego ten kto szuka Królestwa Bożego, czyli skupia się na Jezusie, jest z Nim zjednoczony i ewangelizuje – nie musi obsesyjnie szukać wokół siebie zła. Ono i tak ujawni się na skutek kontaktu ze Światłością, do tego stopnia, że jeszcze będziemy mieli go dość…. Najpierw odnajdziemy je w sobie i będziemy musieli nauczyć się żyć z własną pychą, niewiarą i nędzą, pytając Boga „Jak Ty możesz mnie takiego kochać?”. Będzie to okazja, aby doświadczyć na sobie mocy Ewangelii docierającej do naszych najgłębszych ciemności. A potem na skutek zjednoczenia z Jezusem, wiele razy będziemy świadkami manifestacji zła ze strony innych, będziemy doświadczali przeróżnych pokus i możemy nawet stać się nawet ofiarami agresji fizycznej lub słownej, zgodnie z tym jak zapowiedział Jezus, gdy mówił o prześladowaniach swoich uczniów.

SKUTKI NIEZDROWEJ DUCHOWOŚCI

Dlaczego więc chrześcijanin ma robić swoje, czyli przybliżać się do Jezusa, skupiać się na głoszeniu Go, a nie szukać zła, rozpowszechniać konferencje w których centrum jest zły duch i skupiać się na walce ze złem, zamiast na wchodzić w głęboką relację z Bogiem?

1. Bo tracimy w ten sposób cenny czas przeznaczony na swój rozwój w wierze i ewangelizowanie. Czy tak trudno zrozumieć, że diabeł jako mistrz kłamstwa, kamuflażu i przebiegłości, jest w stanie sam napuścić nas na siebie, abyśmy tropiąc go, kręcili się wokół własnego ogona, marnując swój cenny czas, nie postępując przez to wierze i nie szerząc Ewangelii o zwycięstwie Jezusa nad złym duchem?

2. Bo nie jest to skuteczny sposób ewangelizacji. Nawet jeśli ktoś ze strachu przed piekłem „nawróci się”, jest to nawrócenie płytkie, nietrwałe i niedojrzałe, bo jego podstawą jest lęk, a nie miłość. „Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” ( 1 J 4, 18).

3. Bo wchodzimy przez to w patologie duchowości i uczymy innych wypaczonego chrześcijaństwa. Przesadne zainteresowanie sprawami demonicznymi, bez doświadczenia Boga jako Miłości, wykrzywia nam Jego obraz. Człowiek zaczyna bać się spraw duchowych i wpada w rozpacz, zamiast cieszyć się z bycia ukochanym dzieckiem Boga. Nie ma to nic wspólnego ze zdrową duchowością chrześcijanina. „Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» (Rz 8, 15).

4. Bo tracimy umiejętność słuchania Boga, który przychodzi, mówi i działa w ciszy. Sam Jezus zachęca nas, abyśmy uczyli się od Niego, bo jest „cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29). Cisi są błogosławieni (Mt 5, 5), a największe duchowe rzeczy dokonują się w ukryciu, w izdebce naszego serca (Mt 6,6). Ponieważ codzienne spędzanie z Bogiem czasu, choć jest bardzo skuteczne, lecz jest spektakularne i wymaga czasu, diabeł podpowiada, aby skupić się sensacyjnych i hałaśliwych cudownościach, odrywając serce od działania łaski. Wtedy zatracamy umiejętność słuchania Boga, bo na koniec okazuje się, że większy autorytet mają słowa diabła podczas egzorcyzmów lub samego egzorcysty, niż Słowo Boże.

5. Bo oddalamy się przez to od Boga. Ten, kto zbliża się do Jezusa, zbliża się do Światłości, a ta Światłość przemienia go od środka. Dlatego ten, kto wybiera tropienie zła – oddala się od Światłości i wychodzi z działania łaski. Pogłębia w ten sposób swoją ciemność, bo oddalając się od Jezusa szuka się ciemności w ciemności.

6. Bo istotą chrześcijaństwa nie jest szukanie zła i walczenie z nim. Istotą jest zjednoczenie z Jezusem w miłości. „Trwajcie we Mnie, a Ja w Was trwać będę” (J 15, 4). I dopiero przez trwanie w Jezusie możemy przynieść jakiekolwiek dobre owoce i stawać do jakiejkolwiek walki z mocami ciemności.

7. Bo pogłębia to naszą niedojrzałość wiary. Wielką naiwnością jest, kiedy szukamy przeciwników tylko na zewnątrz siebie i chcemy z nimi walczyć lub się od nich izolować. To wygodne, bo odwraca uwagę od prawdziwych problemów we mnie. Dlatego Jezus uczy, że „nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym” (Mk 7, 18).

Pomyśl dziś o twoich priorytetach i zainteresowaniach duchowych. Kto jest w ich centrum i czy na pewno twoje życie krąży wokół Jezusa?

Bądź na bieżąco: