Ewangelia (Mk 16, 15-18)

Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich:

«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.

Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie».

KOMENTARZ

Im częściej słyszymy jakieś fragmenty Ewangelii, tym bardziej trzeba uważać, aby nie stały się one pustym sloganem, którego przesłania tak naprawdę nie rozumiemy. Tak właśnie może być z nakazem misyjnym – „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”.
 

IDŹCIE I GŁOŚCIE!

 
Głoszenie Ewangelii, patrząc czysto po ludzku, jest zazwyczaj czymś niekomfortowym. Skoro trzeba „iść”, to znaczy, że trzeba wcześniej wstać, coś zostawić i pójść w nieznane. Każda z tych czynności sprawia wysiłek i może wiązać się nawet z dużą ofiarą. Lubimy nasze utarte schematy, nie lubimy wyprowadzania nas ze strefy komfortu, w której czujemy się bezpieczni.
 
Nic tak jednak nie rozwija nas, jak właśnie robienie rzeczy nowych, nawet trochę wbrew sobie. Ten, kto odważa się za każdym razem wyruszyć w nieznane, ogląda rzeczy, których nigdy w życiu by się nie spodziewał i nie mógłby przeżyć, siedząc w domowym zaciszu, na kanapie z telefonem w ręku. Ewangelizując, doświadcza się za każdym razem świeżości wiary. Nic tak nie buduje naszej wiary, jak oglądanie działania Boga, który jest wierny swoim obietnicom. Nie bój się więc ze względu na Jezusa robić rzeczy nowych, których nigdy w życiu nie robiłeś. Choć wiąże się to po ludzku brakiem komfortu i ofiarami, owoce wyjścia w nieznane, z pewnością zaskoczą cię!
 

BĘDZIE ZBAWIONY

 
„Ten, kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony”. Zbawienie to jedno z najtrudniejszych słów w Biblii. Ma ono wiele znaczeń, w zależności od kontekstu, w jakim się poruszamy. I jest w tym jakieś piękno, ponieważ zbawienie może oznaczać:
– każdorazową interwencję Boga w moim życiu (byłem w tarapatach, a Bóg mnie uratował; żyłem takim sobie życiem, a Bóg przyniósł mi radość i obfitość)
– odkupienie z moich grzechów dzięki śmierci Jezusa na krzyżu i wszystkie skutki tego wydarzenia (moje grzechy są darowane, mogę zacząć nowe życie, mogę cieszyć się bliskością Boga)
– życie wieczne, gdzie będę mógł doświadczać takiego zjednoczenia z Bogiem-Miłością, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jak wielkie rzeczy zgotował Bóg tym, którzy Go miłują.
 
Szkoda, że „zbawienie” utożsamiamy najczęściej tylko z tym ostatnim znaczeniem, że gdzieś tam kiedyś po śmierci będzie mi dobrze, a teraz muszę się męczyć sam i wykorzystać życie, aby znaleźć jakieś radości. Wciąż zbyt mało odkrytym znaczeniem słowa „zbawienie” jest to, co Jezus obiecuje ustami Ewangelisty Jana – „Przychodzę, abyście mieli życie w obfitości”, już tutaj, już teraz. Jeśli więc uwierzysz i nauczysz się żyć wiarą, będziesz doświadczał duchowych i materialnych przejawów tego życia w obfitości i interwencji Boga już tu i już teraz. Czyż nie jest to wspaniała obietnica?
 

TE ZNAKI TOWARZYSZYĆ BĘDĄ

 
Po tym, jak Jezus posyła swoich Apostołów do ewangelizacji, kieruje swoje słowa do „zwykłych” chrześcijan, obiecując, że również im będą towarzyszyć nadprzyrodzone znaki, potwierdzające moc i skuteczność Ewangelii: wyrzucanie złych duchów, znaki i cuda, mówienie nowymi językami, ochrona przed złem, uzdrawianie chorych…
 
Jakimś wielkim niezrozumieniem jest sprowadzanie Ewangelii do pogadanki o tym, co Jezus robił kiedyś, moralizatorstwa i poradnika jak żyć. Głoszenie Ewangelii nie jest czynnością czysto werbalną! Głoszenie Ewangelii to ukazywanie mocy Bożej! Jest to głoszenie Jezusa, który żyje, działa i tak niewiele trzeba, by doświadczyć Jego mocy na sobie.
 
Wszystko to oznacza, że każdy wierzący jest zaproszony do misji Ewangelizacji i również każdy wierzący może w swoim życiu doświadczać widzialnych znaków towarzyszących głoszeniu Ewangelii, które tak naprawdę są czymś „naturalnym”, a nas wciąż jeszcze dziwią i gorszą… Róbmy więc to, bo tylu ludzi, którzy nie znają Boga. Róbmy to, bo bez tego, zatrzymamy się w rozwoju duchowym i zgnuśniejemy.
 
Bądź na bieżąco: