Ewangelia (J 19, 25-27)

Oto Matka twoja

Słowa Ewangelii według świętego Jana

Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.

Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja».

I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

KOMENTARZ

Już pierwsi uczniowie Jezusa zbyt przyziemnie wyobrażali sobie Królestwo Boże i byli potem rozczarowani, że nie pokrywa się ono z ich wyobrażeniami („a myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”). Dlatego nie lada problemem jest wyjaśnienie tytułu Maryi jako Królowej Polski – tytułu, który łączy naszą ziemską rzeczywistość ze światem duchowym.
 

NIE JEST TO MAGIA!

 
Warto zacząć od tego, że królowania Maryi w naszej Ojczyźnie nie można traktować na zasadzie pobożności magicznej: Maryja jest naszą Królową, dlatego nic więcej nie musimy robić – nasza Ojczyzna będzie zawsze przez Nią chroniona.
 
Magia to próba ujarzmienia sobie przychylności bóstwa przez sam fakt posiadania czegoś związanego ze światem nadprzyrodzonym. Takie myślenie może bardzo łatwo wkraść się w każdą religijność, o czym boleśnie przekonali się Izraelici podczas podboju Ziemi Obiecanej. Kiedy nie szło im w walce z Filistynami, sprowadzili sobie na pole walki Arkę Przymierza, „ażeby znajdując się wśród nas wyzwoliła nas z ręki naszych wrogów” (1 Sm 4, 3).
 
Wielki błąd popełnili tu Izraelici. Nie zrozumieli, że sukces ich działań zależy przede wszystkim od ich wierności Bogu, a nie od posiadania świętych rzeczy. Zamiast nawrócenia całego narodu, wybrali drogę na skróty. Ich magiczne podejście sprawiło, że ponieśli wielką klęskę, a Arka na siedem miesięcy trafiła do niewoli filistyńskiej.
 
Ślady takiego myślenia odnajdujemy również dziś w pewnych nurtach w Kościele, kiedy to niektórzy wierzą, że przez zorganizowanie jakiejś akcji, czy nadanie Jezusowi lub Maryi pewnego tytułu, niemal jak pstryknięciem palcem znikną wszystkie nasze problemy, a Polsce nastanie dobrobyt i zstąpi na nas błogosławieństwo Boga. Bliżej temu do magii niż wiary.
 

DAR, KTÓRY MOŻNA ROZTRWONIĆ!

 
Nie mamy wątpliwości, że Jezus i Maryja w jakiś szczególny sposób ukochali nasz naród. Jednak wielki dar, to również wielkie zobowiązanie. A nawet najpiękniejszy dar tak łatwo można roztrwonić…
 
Widzimy to szczególnie czytając Dzienniczek s. Faustyny. Jezus mówił tam: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje (Dz. 1732)”. Maryja natomiast żądała modlitwy i ofiary: „Córko Moja żądam od ciebie modlitwy, modlitwy i jeszcze raz modlitwy za świat, a szczególnie za Ojczyznę swoją” (Dz 325). Sama zaś Faustyna napisała: „Ojczyzno moja kochana, Polsko, o gdybyś wiedziała, ile ofiar i modłów za ciebie do Boga zanoszę. Ale uważaj i oddawaj chwałę Bogu, Bóg cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna” (Dz. 1038).
 
Im większy dar ze strony Boga, tym bardziej – patrząc z perspektywy walki duchowej – szatan-złodziej będzie chciał go wykraść. Z jednej strony nie dziwimy się więc temu, że mamy aktualnie najszybciej laicyzującą się młodzież w całym świecie, z drugiej strony – uderzamy się dziś w pierś i z pokorą przyznajemy, że dzieje się tak przez również przez nasz brak świętości i nieumiejętność ewangelizacji, przez co trwonimy dar wiary przekazany nam przez poprzednie pokolenia Polaków.
 

MATKA, KTÓRA KOCHA MIŁOŚCIĄ AKCEPTUJĄCĄ

 
Ponieważ miłość matczyna to miłość, której szczególnym wyróżnikiem jest umiejętność akceptowania swojego dziecka, nawet jeśli jest ono niedoskonałe, chcemy dziś uznać przed Maryją naszą biedę i faktyczny stan naszej wiary w Ojczyźnie. Do tej pory na przestrzeni historii klękaliśmy przed Maryją całym narodem najczęściej wtedy, gdy grozili nam wrogowie zewnętrzni. I doznawaliśmy Jej pomocy, choć wiedzieliśmy, że nie jesteśmy Jej dobrymi dziećmi i wiele niebezpieczeństw jest konsekwencją naszych grzechów i zaniedbań. Lecz gdy sytuacja wracała do normy, jakoś bardzo szybko i my wracaliśmy do naszej „normy”, czyli bylejakiego życia.
 
Dlatego chcemy dziś uznać przed Maryją naszą duchową biedę, a szczególnie brak wytrwałości w modlitwie. Ile błogosławieństwa moglibyśmy uprosić dla siebie i Ojczyzny, gdybyśmy zaczęli od wygrywania naszych codziennych walk o modlitwę! Wtedy nie zwracalibyśmy się na klęczkach do Maryi tylko wtedy, gdy jest już bardzo źle, lecz odkrywalibyśmy codziennie, że mamy w Niebie i Ojca Niebieskiego, i Matkę, która „otacza macierzyńską miłością Naród, który Ją wybrał na swoją Królową, broni go w niebezpieczeństwach, udziela mu pociechy w utrapieniach i wspiera go w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański” (prefacja o Maryi Matce i Królowej Narodu).
 
Wszystko zaczyna się więc od modlitwy. I reforma Kościoła i naprawa Ojczyzny. Maryja – Królowa Polski potrzebuje dziś świętych bardziej niż zwykle.
Bądź na bieżąco: