Ewangelia (Mk 12, 41-44)
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».
KOMENTARZ
Wiara w Bożą Opatrzność zakłada, że Bóg nie tylko „jakoś tam” wpływa na świat, ale naprawdę rządzi światem, do tego stopnia, że gdyby przestał to robić, świat przestałby istnieć. Niech odkrycie Jego potęgi pomoże ci dziś zrobić kolejny krok w ufnym powierzeniu się Jemu.
WSZYSTKO CO MAM, MAM OD BOGA
Domyślnym zakończeniem historii o ubogiej wdowie jest to, że Bóg się nią zaopiekował. Tego nie mówi nam wprost ten konkretny fragment Ewangelii. Mówią nam natomiast o tym inne mowy Jezusa, w których zapewnia swoich uczniów, że są o wiele ważniejsi niż stado wróbli, że Ojciec Niebieski naprawdę wie, czego nam potrzeba i że gdy troszczymy się najpierw o sprawy Pana, wszystko inne będzie nam dodane.
Wszystko to streszcza się również w jednym z błogosławieństw – błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem oni będą nasyceni.
Uboga wdowa, to osoba, która jest wzorem takiego właśnie zaufania. Jest ona dosłownie i w przenośni uboga w duchu, bo wrzucenie wszystkiego co miała do skarbony, oznacza, że ona naprawdę wierzy, że wszystko co ma, ma u Boga, od Boga i przez Boga.
TRZY STOPNIE DZIAŁANIA BOGA
Człowiek ubogi w duchu to nie ten, który wzywa Boga tylko wtedy gdy sam już sobie nie radzi lub wtedy, gdy wypada to zrobić.
Taka postawa zakłada pewien bardzo nieprawdziwy obraz Boga – takiego Boga, którego z jakichś powodów albo nie wypada prosić o codzienne zwykłe rzeczy, albo interweniuje On tylko w najpoważniejszych przypadkach, pozwalając tak naprawdę światu prowadzić się samemu.
Jedna i druga postawa nie ma nic wspólnego z tym, jaki naprawdę jest Bóg i na czym ma polegać chrześcijaństwo. Aby lepiej zrozumieć ten fundamentalny związek Boga ze światem, zrób sobie pewien eksperyment myślowy, przechodząc przez kolejne stopnie interwencji Boga w nasze życie.
Zacznij od wyobrażenia sobie tego, że świat tak jakby wisi na włosku. I jego zagłada lub istnienie zależy tylko i wyłącznie od Boga. Istniejemy, więc to oznacza, że Bóg nie próżnuje przez ani mikrosekundę. To jednak nie wszystko.
Skoro grzech jest świadomym i dobrowolnym odłączeniem się od Boga – źródła życia w pełnym tego słowa znaczeniu („Jestem Który Jestem”), istnienie każdego grzesznika jest aktem miłosierdzia i dobroci Boga. Gdyby nie Jego dobroć, każdy z nas już dawno powinien przestać istnieć.
Stąd już całkiem niedaleko do odkrycia, że Bóg nie tylko podtrzymuje świat w istnieniu oraz toleruje zło, ale naprawdę rządzi całym światem, od jego początku, do samiuśkiego końca.
BÓG OKAZJONALNIE CZY NA POWAŻNIE?
Bóg więc nie zagląda do naszego życia okazjonalnie i tym bardziej tylko wtedy, gdy Go wzywamy. Bóg w swojej miłości, mądrości i potędze jest obecny w każdej chwili naszego życia, troszcząc się o nas. Jest On naprawdę aktywnym „graczem”, a nie zegarmistrzem świata, który boi się spoglądać zza chmurek nieba na to, co ludzie – Jego stworzenia zrobiły z Jego światem.
Bóg naprawdę nie brzydzi się tym co stworzył, nie obraził się na nas i nie boi się wziąć odpowiedzialności za to, że postanowił dać nam wolność, a teraz musi za nas wszystko naprawiać. Jest On dobrym Ojcem, któremu nic nie wymknęło się spod kontroli i który jest Alfą i Omegą – początkiem, sensem i końcem.
Wiara w to jest podstawą wszystkiego. Rozważ dziś te przymioty Boga: miłość, mądrość i potęgę. Pomyśl sobie o każdym z nich osobno, a potem wzięte razem, i to w stopniu najwyższym. I przyłóż taki obraz Boga do twojego życia i twoich spraw. Może czasem trzeba – tak jak uboga wdowa – postawić wszystko na jedną kartę i przestać łudzić się, ile to ode mnie zależy?