
Ewangelia (J 16, 20-23a)
Smutek wasz przemieni się w radość
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość.
Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził.
Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać».
KOMENTARZ
Najpierw Jezus, potem radości związane z Jego działaniem. Czy to oznacza, że moje potrzeby nie są ważne? Są ważne! I dziś dowiemy się, jak to wszystko połączyć.
DWA FILARY ZDROWEJ POBOŻNOŚCI
Zdrowa pobożność opiera się na dobrym poznaniu Boga i na znajomosci siebie. „Noverim me, noverim Te” – modlił się św. Augustyn, co znaczy „Obym poznał siebie i obym poznał Ciebie”. Przyjrzyjmy się więc tym dwóm filarom naszego duchowego życia.
Nie zapominaj nigdy o tym, że w prawdziwej pobożności chodzi o Jezusa, a nie o samą pobożność, religijność ani tym bardziej skupienie się na darach od Boga, a nie na samym Bogu.
Dzisiejsza Ewangelia mówi o tej kolejności wyraźnie: „Znowu jednak was zobaczę i rozraduje się serce wasze”. Niech te słowa będą dla ciebie wyznacznikiem priorytetów duchowych dla twojego życia i dla samej modlitwy.
NAJPIERW JEZUS, POTEM ŚRODKI PROWADZĄCE DO NIEGO I OWOCE MODLITWY
Może tak się zdarzyć że modlisz się, pielęgnując bardziej modlitwę niż Jezusa. Może się to zdarzyć szczególnie wtedy, gdy masz pewne swoje ścieżki modlitwy, przyzwyczajenia, jesteś im wierny i… tracisz w ten sposób z oczu Jezusa.
Poznać to można po tym, że panikujesz jeśli nie odmówiłeś jakiejś modlitwy, do której się zobowiązałeś. Że jesteś zły na siebie, jeśli się z czegoś nie wywiązałeś. Albo że wziąłeś na siebie tyle książeczkowych modlitw, że brakuje ci dnia, by je wszystkie odmówić. I czujesz wewnętrzny smutek, bo zawodzisz w ten sposób Pana.
A Jezus mówi dziś przecież wyraźnie, że to za Nim mamy tęsknić i Jego oczekiwać na modlitwie. Bo gdy On przychodzi, rozradują się nasze serca. Dlatego pomyśl dziś, czy nie jesteś czasem więźniem modlitwy, tzn. czy nie poprzestawiały ci się priorytety i cel nie pomylił ze środkami prowadzącymi do niego?
MOJE POTRZEBY TREŚCIĄ MOJEJ MODLITWY
A jak to się ma do mnie i moich potrzeb? Mam na modlitwie skupić się tylko na Bogu, zapominając i wyłączając z niej moje życie?
Nie!!! Skoro prawdziwa wiara jest relacją dwóch osób, jakimś wielkim wynaturzeniem modlitwy byłoby wyłączenie z niej naszego życia, tak jakby idealna modlitwa miałaby być czymś hermetycznym, poza moim życiem.
Czytając dalej Ewangelię (jej kontynuacja będzie jutro), Jezus zachęca, aby prosić Go w naszych potrzebach. Mówi nam w ten sposób wyraźnie, że treścią modlitwy ma być nasze życie. A skoro tak, ważna jest tu znajomość siebie i swoich potrzeb.
Wielką rolę w poznaniu siebie pełni psychologia, dzięki której lepiej można poznać swoją cielesność i psychikę, nazywając w ten sposób swoje podstawowe potrzeby, wpisane w naszą naturę.
Przeciwieństwem tego jest budowanie swojej duchowości z pominięciem tych dwóch części składowych człowieka. I nie chodzi teraz o to, że to ty i twoje potrzeby są teraz najważniejsze w modlitwie. Chodzi raczej o to, byś znając siebie, stawał przed Panem prawdziwy, czyli taki który umie nazwać, czego potrzebuje, czego pragnie i o czym marzy. I na dodatek – umie się do tego przyznać, nawet jeśli Twoje pragnienia mogą nie być tak szlachetne jak byś chciał.
Od ich zmiany na szlachetniejsze jest właśnie Jezus, który jednocześnie jest miarą tego, czy są one złe czy nie. Zbyt często popełniamy błąd, że sami, jeszcze przed spotkaniem z Jezusem uznajemy że coś jest złe (np. popęd seksualny, pragnienie bycia zauważanym i docenianym itp.), a następnie wypieramy te pragnienia zamiast przeżyć je z Jezusem. Kończy się to nerwicami, upadkami, patologiczną duchowością i jakąś nieprawdziwą relacją z Bogiem, opartą na kłamstwie (tym co chciałbym, żeby było), a nie na prawdzie.
Poćwicz dziś znajomość siebie i to, czy umiesz rozmawiać o wszystkich swoich pragnieniach z Jezusem. Poproś Ducha Świętego o światło i odwagę, a następnie badaj swoje serce, nazywaj swoje pragnienia i rozmawiaj o nich z Jezusem, nawet jeśli miałyby to być rozmowy o tym, że idąc do kosmetyczki pragniesz mieć ładnie zrobione paznokcie i to jest twój cel na dziś.
Nic tak nie buduje wzajemnej relacji jak prawda, szczerość i zaufanie. Nie składasz się tylko z ducha, ale masz też przyziemne potrzeby. To jesteś cały ty. I takiego chce mieć cię na modlitwie Jezus. Dzięki dobrej komunikacji z Panem w sprawach przyziemnych będziesz umiał lepiej rozmawiać z Nim o sprawach duchowych, aż do takiego zjednoczenia z Nim, że „w owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać”.