Liturgia Triduum Paschalnego ma to do siebie, że rozpoczyna się w Wielki Czwartek i nieprzerwanie trwa aż do Wigilii Paschalnej w noc z soboty na niedzielę. Oznacza to, że wszystko co wtedy czynimy w codzienności jest liturgią.

Uczymy się w ten sposób łączyć codzienne życie (radości, trudy, cierpienia, decyzje itp.) z wiarą. W Wielki Czwartek uczymy się miłości, która służy. W Wielki Piątek uczymy się cierpieć i iść na krzyż, jeśli trzeba. W Wielką Sobotę uczymy się czekać na Zmartwychwstanie.

Być może najtrudniejszy jest Wielki Piątek, czyli nauka przyjmowania cierpienia i widzenia w tym sensu. Dlatego przyjrzyjmy się jeszcze raz liturgii Wielkiego Piątku i zobaczmy w niej konkretne kroki, jakie warto podjąć, by nauczyć się jak trzeba się zachować w najgorszych i najboleśniejszych chwilach naszego życia.

1. Uniżenie

Kiedy doświadczamy cierpienia lub czegoś co nas przerasta, jakby automatycznie padamy na kolana, uznając, że jesteśmy tylko ludźmi. Kiedy człowiek uznaje swoją ograniczoność i zależność od Boga, wtedy staje w prawdzie o sobie: jestem człowiekiem, nie Bogiem.

O jakże potrzebne są takie chwile, w których tracimy poczucie kontroli nad swoim życiem. Gdy załamuje się zdrowie, gdy tracimy to co mamy: majątek, dobre imię, poważanie u ludzi, oparcie się na bliskich. Są to błogosławione momenty naszego uniżenia, dzięki którym uznajemy wreszcie panowanie Boga, naszą niesamowystarczalność i w końcu oddajemy nasze życie w najlepsze, boskie ręce.

2. Słowo Boże

Słowo Boże jest niezwykle potrzebne, gdy cierpimy, ponieważ dzięki niemu możemy zacząć zupełnie inaczej patrzeć na swoje życie. Tam, gdzie trzej ewangeliści synoptyczni widzieli śmierć Jezusa, tam Jan – widział wywyższenie i triumf Syna Bożego. Widział to, bo będąc stale przy sercu Jezusa, umiał słuchać Nauczyciela. Dlatego patrzył na świat oczami Boga.

Medytuj, gryź i rozważaj codziennie Słowo Boże, a zwłaszcza w godzinach próby. Nie słuchaj wtedy mądrości ludzkiej i „płaczących niewiast” oraz „wujków dobra rada”, którzy będą ci doradzali ludzkie rozwiązania, a zwłaszcza ucieczkę spod krzyża, mówiąc, że zasługujesz na szczęście itp.

Dla nas – uczniów Jezusa szczęście to Jego błogosławieństwa. Jesteśmy prawdziwie szczęśliwi wtedy, gdy jesteśmy ubodzy w duchu, gdy jesteśmy czyści, gdy nas prześladują i mówią kłamliwie źle na nas. Co innego mówi mądrość ludzka. Uważaj więc na to, kogo słuchasz.

3. Modlitwa

Modlitwa jest ważna, ponieważ dzięki niej łaska Boża zaczyna rozlewać się przez twoje rany na ciebie samego i na innych. Ból ma to do siebie, że zasklepia serce. Dlatego gdy cierpisz, wisisz na krzyżu lub umierasz modlitwa jest tak bardzo potrzebna, ponieważ w ten sposób twoje rany jakby otwierają się i wylewa się przez nie Boża moc, niczym rzeka życia z wizji proroka Ezechiela – tam gdzie woda dotarła, tam wszystko utrzymywało się przy życiu i było uzdrawiane. Wszystko, czyli cały świat (masz wpływ na świat), Kościół, kraj, najbliższych, cierpiących i na siebie samego.

4. Adoracja krzyża

Adoracja to uwielbienie z miłością. My adorujemy zarówno sam krzyż – narzędzie zbrodni, jak i Jezusa wiszącego na krzyżu.Kiedy cierpisz, spróbuj pokochać twoje „narzędzie zbrodni” jako coś, co choć jest trudnym prezentem, lecz w ręku Boga to narzędzie posłuży do czegoś dobrego. Być może jeszcze nie wiesz do czego, ale wołaj wtedy jak Jezus – w Twoje ręce powierzam ducha mojego, czyli ufam Ci, nawet jeśli po ludzku umieram,

5. Komunia Święta

Krzyż ma sens tylko w zjednoczeniu z Panem. W przeciwnym wypadku jest on rzeczywiście, tylko narzędziem zbrodni i cierpienia. Dlatego gdy cierpisz, łącz się z Jezusem i w Komunii świętej i w myślach, i w sercu i w woli. Z Jego Mocy bierz siłę dla siebie, bo Komunia to coś wspólnego – możesz korzystać z nieograniczonego źródła mocy jakim jest właśnie Komunia święta

6. Czekanie

Co mogłeś zrobić, to zrobiłeś. Teraz zostaje ci tylko czekać na cud zmartwychwstania. Nie bójmy się tego nazwać wprost – na cud. Bo gdy ludzkie możliwości i nadzieje umarły, zostaje tylko interwencja Boga, który jest sprawiedliwy i pełen miłości. Być może trzeba będzie czekać, nie jeden dzień, lecz dłużej. Dlatego Wielka Sobota to dzień pewnej bezradności, czekania. Jest to dzień, gdy z jednej strony wracamy po liturgii do domów, a w tych domach toczy się „normalne” życie. A z drugiej strony jest to czas, w którym wzbudzamy w sobie nadzieję płynącą ze Słowa Bożego i wszystkich jego obietnic, że śmierć to nie koniec, że będzie zmartwychwstanie, że Bóg zainterweniuje, bo tak obiecał.

Ucz się jak dobrze przeżyć czas Wielkiego Piątki i Wielkiej Soboty od Maryi. Ona w umęczonym ciele i śmierci Jezusa oczyma wiary widziała wciąż Boga i Raj. Ona czekała wbrew nadziei. I Ona – jak przekazuje tradycja – jak pierwsza doświadczyła spotkania ze Zmartwychwstałym Panem.

Bądź na bieżąco: