Ewangelia (Mt 5, 13-16)
Wy jesteście światłem świata
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie».
KOMENTARZ
Choć Jezus mówi dziś o dobrych uczynkach, chrześcijaństwo nie jest religią dobrych uczynków tylko miłości. Na czym polega ta różnica, dlaczego jest ona tak ważna i co się dzieje, gdy spłycimy naszą wiarę do pełnienia dobrych uczynków?
KOLEJNOŚĆ SIĘ LICZY
Jeśli kogoś naprawdę kochasz, dobre czyny względem tej osoby będą dla ciebie czymś naturalnym. Nie działa to jednak w drugą stronę. Można robić dobre rzeczy i nie kochać.
Kiedy człowiek nie kocha, a dobre robi dobre uczynki – jego dobre czyny stają się bezużyteczne tak jak sól, która traci swój smak. Dlatego święty Paweł tłumaczy to dosadnie: „gdybym rozdał na jałmużnę całą swoją majętność i ciało swe wystawił na spaleni, a miłości bym nie miał – byłbym niczym”.
Ponieważ miłość „nigdy nie ustaje”, oznacza to po drugiej stronie wieczności wartość będą miały tylko te dobre uczynki, które wynikały z miłości, czyli ze szczerymi intencjami, a nie odwrotnie. Wynika więc z tego, że jedyną umiejętnością, jakiej powinniśmy się tu nauczyć, bo będzie potrzebna w wieczności, jest umiejętność kochania.
ABY LUDZIE WIDZIELI NASZE DOBRE CZYNY
Prawdziwej miłości nie da się ukryć, bo jest ona nastawiona na realizowanie potrzeb drugiego człowieka w taki sposób, że ktoś realni poczuje, że jest kochany. Jeśli nauczysz się być uważnym i wrażliwym na inne osoby, bądź pewien, że ten na kim ci zależy szybko dostrzeże, że go kochasz. Dlatego Jezus mówi, że nie ukryje się miasto położone na górze, ani światło na świeczniku.
Wymaga to jednak pewnej sztuki uważności na drugiego człowieka. Być może dlatego Jezus mówi, że tak ma świecić nasze światło, aby ludzie WIDZIELI nasze dobre czyny, czyli realnie poczuli, że są kochani. Pomocą służą tu tzw. języki miłości, czyli konkretne sposoby, przez które odczytujemy, że ktoś nas kocha (słowa, służba, prezenty, czas i dotyk). Cała sztuka polega na tym, aby nauczyć się tego, co jest potrzebą człowieka w danej chwili i zakomunikować to w jego języku miłości, a nie swoim.
Unikamy w ten sposób wpadania w szablonowość, rutynę, a sposób okazywania miłości dostosowujemy do konkretnej, niepowtarzalnej osoby.
SZCZYTY I ŹRÓDŁO MIŁOŚCI
Doświadczenie pokazuje, że taki sposób okazywania komuś miłości jest bardzo trudny, zwłaszcza w dwóch przypadkach: gdy ja nie odczuwam, że ten ktoś mnie kocha lub gdy ta druga osoba patrząc po ludzku nie zasługuje na miłość.
Jeśli dojdziesz do przekonania, że nie umiesz tak kochać, taką miłością miłosierną i ofiarną – jest to w pewnym sensie Dobra Nowina. Dobra dlatego, że umiesz nazwać po imieniu swoją ograniczoność jako człowieka. Kiedy to zrobisz, jest szansa, że odkryjesz wtedy istotę chrześcijaństwa, zawierającą się w słowach „trwajcie w miłości Mojej”. Słowa te oznaczają, że kiedy ty nie potrafisz kogoś tak kochać, możesz zwrócić się o pomoc do Boga i kochać swoich nieprzyjaciół i osoby trudne miłością nie z tego świata.
Jeśli jesteś złączony z Bogiem i świadomie karmisz się modlitwą i Eucharystią – masz wtedy dostęp co całej miłości, jaka płynie wewnątrz Trójcy Świętej i możesz kochać innych boską miłością. Ta miłość jest za darmo i nie ma ograniczeń. Trzeba jedynie zwrócić się o pomoc i codziennie nią karmić, bo nie da się jej „najeść” na zapas.
Pomyśl dziś, czy ilość i jakość twojej modlitwy jest na tyle wystarczająca, że czujesz się nakarmiony do syta i masz jeszcze zapas, by kochać innych?