Ewangelia (Mt 11, 16-19)

Ci, którzy odrzucili Jana Chrzciciela, nie przyjmą Chrystusa

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do tłumów:

«Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście”. Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny».

KOMENTARZ

Chrześcijaństwo to nie jest spinanie się, aby być dobrym człowiekiem. To raczej wielkie pragnienie codziennego spotykania się z Bogiem – moim Zbawicielem, którego owocem jest zmiana mojego serca i emanująca ze mnie dobroć.

O KROK ZA SZCZĘŚCIEM

Kiedy uświadomisz sobie, że to w tobie jest to „przewrotne pokolenie” o którym mówi dziś Jezus, a więc pewien stan duchowej nędzy, wewnętrznego buntu wobec Boga i pewnej bezradności wobec samego siebie, masz wtedy do wyboru kilka opcji.

Możesz iść za swoimi wszystkimi pragnieniami, które wynikają z naszej nadpsutej grzechem pierworodnym natury i dlatego tak słabej i podatnej dodatkowo na natchnienia złego. Będziesz wtedy ciągle jakby o krok za szczęściem i miał pretensję do wszystkich, zwłaszcza do Boga, jak dzieci z dzisiejszej Ewangelii: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście”. Będziesz ścigał szczęście myśląc, że odnajdziesz je w każdym kolejnym zaspokojonym pragnieniu, ale gdy już je spełnisz, wrócisz do punktu wyjścia.

Możesz też poddać się, wpaść w rozpacz i apatię, stwierdzając, że nie da rady być szczęśliwym. Możesz też stosować zasady moralności chrześcijańskiej, próbować opanowywać swoje pragnienia i nie grzeszyć, ale wiąże się to z ogromnym wysiłkiem. Dlatego prędzej czy później stracisz siły, motywacje i chęci by być dobrym człowiekiem i będziesz jeszcze bardziej sfrustrowany sobą, wiedząc jaki powinieneś być, a jaki jesteś. A możesz też odkryć co proponuje chrześcijaństwo i przyjąć nie tylko zasady moralne, ale najpierw Boga Ojca jako Niekończące się Źródło Miłości, Jezusa jako Zbawiciela i Ducha Świętego jako Tego, który ma moc zmienić twoje zranione grzechem serce.

RÓŻNE STOPNIE NAWRÓCENIA

Czym różni się praktykowanie chrześcijańskich zasad moralnych od prawdziwego chrześcijaństwa? Wyobraź to sobie tak. Możesz całkowicie nie zgadzać się z tym, co proponuje Bóg, ale dla świętego spokoju, Nieba lub samozadowolenia wypełniać wszystkie lub większość przykazań. Będziesz wtedy jak faryzeusze, którzy na zewnątrz byli hiperpoprawni, ale ich serca to groby pobielane.

Możesz również „nawracać się” w ten sposób, że postanowisz sobie, że będziesz dobrym człowiekiem i będziesz trwał w czystości, modlitwie i spełniał wszystkie religijne obowiązki, ale w głębi serca dalej nie jesteś do tego przekonany. Dlatego każda decyzja bycia dobrym człowiekiem będzie cię bardzo dużo kosztowała. To tak, jakbyś pragnął się wyszaleć samochodem po mieście jadąc 150 km/h na godzinę, ale ktoś wymyślił te głupie przepisy drogowe i aby nie wpaść trzeba to robić gdy nikt nie widzi i jest mała szansa złapania, albo poświęcić te swoje pragnienia. W sercu są jednak mieszane uczucia, jakiś bunt, pełno sprzeczności.

Możesz też nawrócić się nie tylko w głowie, ale u korzeni wszystkich twoich decyzji – w sercu. Chodzi o zmianę pragnień i o robienie czegoś, do czego będziesz głęboko przekonany i co będzie niemal intuicyjne i tak naturalne, że czymś nienaturalnym będzie pomyślenie, że można inaczej. Czy tak się w ogóle da?

OCZEKUJĘ CIEBIE PANIE

Da się! Bo na to właśnie oczekujemy w Adwencie, Wielkim Poście i przed Zesłaniem Ducha Świętego. Oczekujemy i tęsknimy za Zbawicielem, który przyjdzie do mojej nędzy i uratuje mnie z niej. Oczekujemy i pragniemy Ducha Świętego, bo tylko On może dać NOWE SERCE w miejsce starego. I nie będzie to szpachlowanie tego co brudne i ułomne, ale całkowita przemiana – jakby transfuzja serca. Z serca chorego, zbuntowanego i nieposłusznego na takie, które będzie sercem zsynchronizowanym, uleczonym i naprawionym, do granic jakie da się osiągnąć w tym życiu.

Jak to osiągnąć? Spotykając się z Bogiem codziennie na modlitwie, w sakramentach i Słowie Bożym – wtedy chłoniesz łaskę, która cię zmienia od środka, a także współpracując z łaską już na poziomie najdrobniejszych decyzji. To jest właśnie chrześcijaństwo, jest to PRZYJMOWANIE MOCY BOGA, która zmienia moje serce i potrafi moje serce zmienić na SERCE JEZUSA, w którym działa ten sam Duch, który mieszkał w naszym Zbawicielu.

Jeśli tylko stosujesz chrześcijańskie zasady moralne, ale nie jesteś podłączony do ŹRÓDŁA tych łask – nie dasz rady. Spróbuj więc dziś, znając swoją nędzę, z głębi serca zawołać ZBAWICIELA i prosić – zmień mnie, przyjdź do mnie, uratuj mnie. Wołaj Ducha Świętego – stwórz we mnie nowe serce, zniszcz we mnie starego człowieka, ulecz mnie.

Jeśli będziesz dzień po dniu poddawał się działaniu ŁASKI, przyjdzie taki moment, że zobaczysz, jak coś się zmieniło w tobie: masz inne pragnienia, inne priorytety, inny styl życia. Grzech dalej ciągnie, a grzeszność dalej rozstraja nasze wnętrze, ale rozumiesz co się z tobą dzieje i masz jakieś dziwne siły, by się im przeciwstawić, bo bardziej naturalne wydaje się życie z Bogiem niż bez Niego. Chcesz tego? Tęsknisz za tym? Masz po to Adwent, by uznać swą nędzę i oczekiwać Wyzwoliciela.

Bądź na bieżąco: