Ewangelia (Łk 9, 43b-45)

Druga zapowiedź męki

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: «Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi». Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie.

 

KOMENTARZ

Jakże cudownym narzędziem jest wiara. Pozwala widzieć to co niewidoczne, oceniać świat tak jak go widzi Bóg i podejmować decyzje ponad naszymi subiektywnymi odczuciami. Wszystko w teorii proste i piękne. Praktyka jednak bywa rożna…

CAŁY CZŁOWIEK, Z ODCZUCIAMI

Emocje i uczucia mają ogromny wpływ na całe nasze życie, a więc również na nasze życie duchowe, na nasze decyzje i wybory, na nasz sposób patrzenia na świat i oceniania innych.

Bywały takie nurty myślowe, które mówiły ze trzeba wyzbyć się emocji, bo są one złe i tylko przeszkadzają we wszystkim. Takie poglądy zagościły nawet i w chrześcijaństwie, a skutkiem tego jest to, że wielu uczniom Jezusa wydaje się, że emocje i to co czujemy, to coś gorszego, co przeszkadza nam w wierze, dlatego trzeba się wstydzić swoich emocji lub w jakiś magiczny sposób nauczyć się ich pozbywać czy wypierać.

Nasza dojrzałość w wierze i w człowieczeństwie nie polega jednak na tym, aby się wypierać emocji. Nie polega też na drugiej skrajności – pozwalaniu, by od od tego co czuje zależało całe moje postępowanie. Dojrzałość polega na:
– zrozumieniu i zaakceptowaniu, że emocje i uczucia to ważna, nierozłączna i integralna część mnie jako człowieka,
– uczeniu się nazywania tego co i dlaczego czuję,
– aby w ten sposób poznawać coraz lepiej siebie i lepiej podejmować decyzje, które będą mnie prowadziły do Boga, niezależnie od tego, co czuję.

EWANGELIA JEST DLA CAŁEGO CZŁOWIEKA

Takiego sposobu „zarządzania” emocjami chce nas dziś nauczyć Jezus. Kiedy wszyscy byli rozemocjonowani i pełni podziwu dla Jezusa z powodu dokonanych spektakularnych cudów, Jezus nagle zmienia temat i mówi „Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.

Choć wygląda to tak jakby Jezus chciał zepsuć swoim uczniom i tłumowi dobrą zabawę, kryje się w tym bardzo mądra boska pedagogia. Jezus wie, że jego słuchacze przeżywają Ewangelię w tym momencie na poziomie emocji. Nie ma w tym nic złego, ale Ewangelia aby była skuteczna ma dotknąć nie tylko emocji, ale także rozumu oraz przede wszystkim serca, czyli tego najgłębszego miejsca w człowieku, z którego rodzą się nasze decyzje i wybory. Sam zachwyt Ewangelią nie wystarczy, aby w krytycznych momentach podjąć właściwą decyzję wynikającą z Ewangelii. Kiedy człowiek tylko zachwyci się nauką Jezusa, wtedy zostaje co najwyżej sympatykiem Mistrza, ale nie Jego wiernym uczniem, który „słucha i wypełnia”, nawet jeśli rozum mówi, że to nie ma sensu a uczucia wołają „nie rób tego, to nieprzyjemne”.

MĄDRY NAUCZYCIEL

Dlaczego Jezus nie chce, aby miłość Jego uczniów zatrzymała się tylko na emocjach, ale by weszła na głębiny krzyża? Kolejnym powodem jest to, że traktuje nas poważnie, z największym szacunkiem i dlatego chce, aby nasza decyzja miłości względem Niego była odpowiedzialna.

Jeśli znasz kogoś, kto jest np. wrażliwy na muzykę, to mógłbyś nauczyć się grać na gitarze. I jeśli zobaczyłbyś, że ta osoba zbyt emocjonalnie reaguje na twoje granie i idzie to w kierunku uwiedzenia jej, nie chciałbyś tego, bo miałbyś wrażenie, że oszukujesz tę osobę tanimi sztuczkami. Dlatego przestałbyś grać dla dobra tej osoby, bo chciałbyś aby cię pokochała z głębszych powodów – np. dlatego, że tak bardzo się poświęcasz dla niej, a nie dla samej muzyczki. Bałbyś się, że ktoś potem powie ci – „uwiodłeś mnie”, dlatego pilnowałbyś, aby uczucia nie przysłoniły komuś rozumu i tego, czym jest twoja prawdziwa miłość.

Tak właśnie robi Jezus w naszym życiu. Wie, że wszelkie miłe odczucia wynikające z wiary i modlitwy („Boże jak mi dobrze”, „Czuję twoją obecność Panie”, „Czuję Twoją miłość”) są dobre i mogą prowadzić do głębszej relacji z Bogiem. Jednak kiedy przestają prowadzić do naszego rozwoju lub kiedy zbyt się od nich uzależniamy – Bóg potrafi je odciąć i zostawić nas z tym, co nazywamy „duchową pustynią”. Kiedy Bóg odcina od nas miłe odczucia, nie znaczy to od razu, że robiłeś coś źle. Bywa po prostu, że w danym momencie jest to nam potrzebne, np. do rozwoju wiary (bo wiara najbardziej wzrasta, gdy nie ma miłych odczuć, a wręcz gdy są trudne), do większych rzeczy (może Bóg wprowadza cię w czas oczyszczenia), do rozwoju twojej miłości i umiejętności składania ofiar z tego co trudne, aby inni też na tym skorzystali.

Pomyśl dziś, czy uczucia i emocje mają właściwą rolę w twoim duchowym życiu i czy nie wpadasz w skrajności (wypieranie i wstydzenie się tego co się czuje lub przesadna uległość swoim odczuciom). Poproś Maryję – osobę, która spośród ludzi ma najpiękniej ukształtowaną emocjonalność i człowieczeństwo – aby pomogła ci nauczyć się mądrze kształtować twoją uczuciowość i łączyć ją z wiarą.

Bądź na bieżąco: