Ewangelia (Mt 19, 13-15)
Jezus błogosławi dzieci
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Przynoszono do Jezusa dzieci, aby położył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: «Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie». Położył na nie ręce i poszedł stamtąd.
KOMENTARZ
Nie bądźmy strażnikami Jezusa, pilnującymi kto może do Niego przyjść, a komu nie wypada. Pilnujmy lepiej swojego cennego czasu, bo jest to jeden z największych darów na ziemi, który najbardziej marnujemy.
CZAS RZECZĄ ŚWIĘTĄ
Jedną z rzeczy, którą prawdopodobnie najbardziej będziemy kiedyś żałowali gdy przekroczymy próg wieczności, będzie złe wykorzystanie naszego czasu tu na ziemi. Patrząc na całe życie jak na film i widząc je oczami Boga, zrozumiemy wtedy prawdziwą wartość czasu, który tak został skonstruowany przez Boskiego Architekta, że płynie tylko w jedną stronę i nie da zawrócić, aby coś poprawić lub zrobić inaczej.
Skoro na przeszłość nie mamy wpływu, a chrześcijaństwo to religia ludzi z niekoniecznie dobrą przeszłością, którzy mają jednak przed sobą wielką przyszłość, pozostaje nam jak najlepiej przeżyć każdą chwilę życia, którego zegar wciąż tyka i odmierza czas do wieczności.
GDY ROBIMY COŚ DLA JEZUSA BEZ PYTANIA JEZUSA…
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że będąc nawet blisko Jezusa, człowiek może marnować swój czas i jeszcze znaleźć jakieś pobożne uzasadnienie tego. Jesteśmy świadkami wydarzenia, kiedy ludzie przynoszą do Jezusa dzieci, a Apostołowie surowo zabraniają im tego, na co zwraca uwagę Jezus i gromi ich za to.
Kto ich o to prosił? Co nimi kierowało? Tak to właśnie jest, kiedy robi się rzeczy DLA JEZUSA lecz NIESKONSULTOWANE Z JEZUSEM.
Owoce tego są fatalne. Apostołowie marnują swój cenny czas, który mogliby lepiej wykorzystać na poznawanie Jezusa lub taką służbę Mu i ludziom, która byłaby przez Niego faktycznie zlecona. Przez niewłaściwe działania Apostołów inni mogą mieć fałszywy obraz Boga jako kogoś niedostępnego, kto kocha wybiórczo i tylko nieliczni mogą się do Niego przybliżyć, by doświadczyć Jego błogosławieństwa i czułego dotyku. Podsumowując – w tych „pobożnych” staraniach uczniów Jezusa nie było żadnego dobra.
JAK NAJLEPIEJ WYKORZYSTAĆ SWÓJ CZAS?
Ewangelia na dziś zachęca nas do zrewidowania naszych pobożnych praktyk oraz do zastanowienia się, czy umiejętnie wykorzystuję dar czasu, który się nie wróci i dlatego jest tak cenny.
Pomyśl najpierw o swojej modlitwie, zarówno tej formalnej, gdy celowo przeznaczasz na to jakąś część swojego czasu w ciągu dnia oraz tej, którą nazywamy „małym dialogiem”, polegającej na uświadamianiu sobie bliskości Boga w różnych momentach dnia i rozmowie z Panem o tym, co właśnie przeżywasz. Spróbuj dziś zastosować tu dwie zasady:
– Nie ma złego czasu na modlitwę – oznacza to, że nie ma takiej chwili, w której mógłbyś powiedzieć: „Boże, to zły czas na modlitwę, bo źle się czuję, bo cierpię, bo coś się wydarzyło i muszę teraz posiedzieć z tym sam”. Właśnie wtedy gdy jest ciężko jest najlepszy czas na modlitwę! Nikt nie wymaga wtedy, byś miał „piękne uczucia”. Wystarczy, że podejmujesz decyzję zwrócenia twojego serca w stronę Boga, bycia z Nim i uświadomienia sobie Jego obecności, nawet jeśli odczucia i rozum mówią co innego, a sił do modlitwy brak.
– O czym rozmawiasz z Bogiem na modlitwie? Jeśli główną treścią twoich modlitw są grzechy i nienawrócenie jakiejś Kryśki, a przez to nie poruszasz z Bogiem tematów dotyczących twojego życia – wtedy zachowujesz się jak Apostołowie z dzisiejszej Ewangelii. Zły duch wie, jak cenna jest każda nasza modlitwa, dlatego nawet podczas niej będzie próbował odwrócić naszą uwagę od Jezusa i mojej relacji z Nim, a skupić nas na sprawach drugorzędnych, abyśmy nie weszli w łaskę bycia TERAZ z Bogiem. Owszem, modlitwa wstawiennicza polega na mówieniu Jezusowi o kimś, kto ma się źle, ale nie może być tak, że jestem tylko „donosicielem” czyichś problemów i intencji, ale między moim życiem a Bogiem panuje jakaś wielka przepaść.
W modlitwie nie chodzi więc tylko o jej ilość, ale również o jakość. Jeśli twoje obowiązki wynikające z powołania nie pozwalają ci spędzić dużo czasu z Jezusem, walcz wtedy jeszcze mocniej o jakość tego spotkania, „wyciskając” z czasu, który możesz dać Bogu jak najwięcej (tak podczas modlitwy formalnej, jak i pobożnych westchnień w ciągu dnia). Nie pożałujesz tego już tu na ziemi, a w Niebie poznasz w pełni wartość każdej chwili z Jezusem, w której serce mówi do serca.