Ewangelia (Mt 17, 22-27)
Podatek na świątynię
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy Jezus przebywał w Galilei z uczniami, rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie». I bardzo się zasmucili.
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy didrachmy z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci didrachmy?» Odpowiedział: «Tak».
Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje: Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?»
Gdy Piotr powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą złowioną rybę, a gdy otworzysz jej pyszczek, znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie».
KOMENTARZ
Bardzo dużo ryzykuje Jezus przez to, że oddaje się w ręce człowieka. Od nieodwzajemnienia miłości, aż po ofiarę ze swojego życia. W porównaniu z Jezusem, moje „ryzyko” złożenia swojego życia w Jego ręce, to w zasadzie żadne ryzyko. Lecz i to przychodzi czasem tak ciężko…
ZALEŻNOŚĆ
Miłość daje zawsze wolność tej drugiej osobie. Nie narzuca się, nie wymusza niczego. Będzie dalej kochać, nawet jeśli ta druga osoba odrzuci, nie zauważy, nie odwzajemni uczucia, a nawet gdy znienawidzi i zabije.
Dlatego jedną z cech prawdziwej miłości jest zależność. Zależność to przeciwieństwo kontrolowania i manipulacji. Kocham Cię tak, ze nie zmuszam Cię do niczego. Ufam Ci tak, że oddaje moje życie w Twoje ręce i możesz z nim zrobić co chcesz. A nawet jeśli mnie skrzywdzisz – i tak będę Cię kochał.
Właśnie tak kocha Jezus. Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że On doskonale wiedział o swojej męczeńskiej śmierci i o odrzuceniu ze strony Izraela. Nie dość, że wcale od niej nie ucieka od tego, co Go czeka, to Ewangeliści podkreślają jak bardzo Mu się spieszy, aby właśnie w ten tragiczny dla siebie sposób objawić całemu światu swoją miłość. Czyta nam się to lekko, a przecież w tych słowach, że Jezus zostanie „wydany”, mieści się ogrom najbardziej wymyślnych i bestialskich tortur (duchowych i fizycznych), jakie tylko może wymyślić opętany przez diabła człowiek.
POKORA
Miłość jest też pokorna. Nie chwali się, nie narzuca, nie obnosi ze swoim uczuciem. Gdy Jezus opowiada o swojej śmierci, robi to w tak dyskretny sposób, że nawet nie wskazuje winnych. Po prostu mówi „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
W języku biblijnym strona bierna (tzw. passivum divinum) jest używana celowo po to, aby podkreślić dyskretne i nieżądające rozgłosu działanie Boga. Dlatego słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii możemy przetłumaczyć jako „Syn człowieczy ODDA SIĘ w ręce ludzi”. Niby prosty zabieg językowy, ale jak mocno rzuca to światło na to, jak kocha Bóg.
MOJE LĘKI
Jeśli Bóg tak kocha, że całkowicie oddaje się w ręce grzesznego, egoistycznego i niestałego w uczuciach człowieka, wiedząc na dodatek, że ta miłość zostanie zdeptana, a On sam będzie cierpiał – jakże małe wydaje się wtedy moje „ryzyko” złożenia swojego życia w Jego ręce.
Jego ręce to miłość czysta, która ma zero egoizmu, bo tylko daje. Nie ma w niej ani odrobiny złośliwości, chęci posiadania i kontrolowania. Jest stała i wierna. Nigdy się nie zmniejszy ani o ułamek procenta.
A ja wciąż nie ufam… I gdy swoimi małymi czy większymi podejmuję decyzje wiary i nawrócenia, czuję tak wielkie ryzyko i tak wielką dozę nieufności. A przecież to wszystko to fałszywe obrazy i diabelskie pokusy wykrzywiające rzeczywistość. Jeśli spojrzę na to obiektywnie – mam miliony dowodów na to, że nie mam się czego bać. To Bóg ma się czego bać, bo już przez to, że wyznaje mi swoją miłość, ryzykuje odrzuceniem i tym, że – jak mawiał św. Franciszek wstrząśnięty tą miłością – „Miłość nie jest kochana”.
Pomyśl dziś o ryzyku jakie podejmuje Bóg, który codziennie chce dzielić z tobą swój czas, serce, uczucia, a Ty nie masz czasu, masz ważniejsze sprawy i przy pierwszej lepszej okazji odrzucasz tyle Jego wyznań miłości. Pomyśl też o twoim „ryzyku” oddania się CAŁKOWICIE w Jego ręce. Czy to rzeczywiście ryzyko?