Ewangelia (J 3, 31-36)
Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkim, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba przychodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny.
Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a bez miary udziela mu Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz gniew Boży nad nim wisi.
KOMENTARZ
Co nam wyjdzie, jeśli zestawimy ze sobą słowa z dzisiejszej Ewangelii „Ojciec miłuje Syna” ze słowami Jezusa wypowiedzianymi kilka wersetów wcześniej – „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”? Otóż wyjdą nam niezwykle interesujące wnioski!
OJCIEC MNIE KOCHA JAK SWOJEGO SYNA!
Bóg Ojciec miłuje swojego Syna. To fakt. Nie mamy co do tego wątpliwości. Lecz – jak czytaliśmy wczoraj – Bóg też miłuje świat, czyli mnie. I to też fakt, bo tak nam mówi Jezus – Syn Boży, posłany przez Ojca, by to nam objawić. Czy to więc oznacza, że Bóg Ojciec kocha mnie TAKĄ SAMĄ miłością, jak swojego Jedynego Syna?
Tak! I chociaż relacja miłości Boga Ojca i Syna Bożego jest wyjątkowa i niepowtarzalna (jak w sumie każda relacja międzyosobowa, bo każda z nas jest kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym), to gdy chodzi o miłość, jestem przez Boga Ojca traktowany i kochany dokładnie tak, jak kocha On swojego Jednorodzonego Syna, drugą osobę Trójcy Świętej.
JESTEM DZIECKIEM BOGA!
Czy zdajesz sobie sprawę, co oznaczają te słowa? Okazuje się, że w Bożych oczach jestem tak cenny, tak wartościowy i tak wyniesiony w godności, że już wyżej się nie da, bo Bóg Ojciec traktuje w sposób, jaki kocha swojego Syna, a mojego Brata Jezusa. Dlatego sformułowanie „jestem dzieckiem Bożym” to nie jest jakaś pobożna analogia czy przenośnia, lecz takie wyniesienie w godności, że największe ludzkie odznaczenia czy tytuły, nie mają nawet startu do tego, czym jest godność bycia ukochanym dzieckiem samego Boga.
W tym sformułowaniu kryje się również cały „pakiet” konsekwencji, które z tej godności wynikają. Jest to choćby troska Boga o nas. Bóg Ojciec dniem i nocą czuwa nade mną, nie spuszcza mnie ze swoich czułych i dogląda nieustannie, czy czegoś mi nie brak, a jeśli brakuje, to na bieżąco dostarcza. Bóg Ojciec również pilnuje mnie, ostrzega i chroni przed niebezpieczeństwami, jakie zastawił na mnie mój wróg, udaremniając jego ataki we mnie i pokazując, kto tak naprawdę się liczy i ma władzę. Bóg Ojciec konsekwentnie też realizuje swój plan, jaki ma dla mnie, a w mojej osobie dla świata i Kościoła. Bóg wie co robi.
GDY TEJ MIŁOŚCI NIE WIDAĆ…
Bywa jednak tak, że spośród tych wszystkich rzeczy wymienionych powyżej (a jest to zaledwie streszczenie rodzicielskich czynności Boga wobec mnie), w danej chwili nie widzę w moim życiu ani jednej. Z powodu różnych przyczyn zdarza się, że przeżywamy czas duchowych ciemności: nie mamy żadnych pociech ani emocji, odnosimy wrażenie, że świat się sprzysiągł przeciw nam, a nasi wrogowie triumfują. Zostają wtedy tylko słowa, którymi Bóg zapewnia nas o Jego miłości. Jak sobie wtedy poradzić?
W takich momentach uczymy się doceniać wartość słów Jezusa. Jego słowa są wciąż prawdziwe i aktualne. Obietnice i zapewnienia Boga o miłości wobec nas się nie zmieniły. W takich chwilach ma jeszcze bardziej rosnąć to, co Jezus nazywa dziś wiarą w Niego. W takich momentach jesteśmy jeszcze bardziej zaproszeni, że wszystko co Jezus nam mówi, mówi to z pierwszej ręki, bo On to naprawdę”widział i słyszał”: „Kto z nieba przychodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał”.
Tak Panie Jezu! Chcę się uczyć zaufania DO Ciebie, bo Ty wiesz co mówisz. Ty jesteś prawdomówny! Chcę się również uczyć zaufania OD Ciebie. Ty pokazałeś, jak zaufać Ojcu do końca, nawet w momencie cierpienia, gdy cały świat był przeciw Tobie. Chcę sobie dziś często powtarzać, aby te słowa wyryły się nie tylko w moim umyśle, ale i w sercu, że Bóg Ojciec kocha mnie tak jak swojego Syna.