Ewangelia (Łk 2, 16-21)

Nadano Mu imię Jezus

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli.

Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane.

Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał Anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.

Komentarz

Gdy w Nowy Rok życzymy sobie błogosławieństwa Bożego, to nie jest tak, że Bóg na codzień tego nie robi i dopiero na naszą prośbę nagle się opamiętuje, że ma dzieci, które potrzebują Jego wsparcia. Kryje się za tym dużo głębszy sens, niż nam się wydaje.

A MOŻE JEDNAK BÓG NIE CHCE BŁOGOSŁAWIĆ?

Takie myśli krążą w naszych głowach, zwłaszcza wtedy, gdy dzieje się coś trudnego w życiu. Trudne sytuacje rzucają cień na dobroć i miłość Boga. Dlatego u progu Nowego Roku Bóg przypomina w pierwszym czytaniu o tym kim jest i jak bardzo życzliwy jest dla nas. On naprawdę ma wobec ciebie „pogodne oblicze”. Jest zawsze przychylny, zawsze dobrze nastawiony, bo inaczej nie potrafi.
Bóg obdarza nas PEŁNIĄ błogosławieństwa, niezależnie od tego, czy Go oto prosimy, czy nie. Mówi o tym św. Paweł: „On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie”. Nie dość, że Paweł zauważa, że WSZELKIM, to jeszcze w dodatku wszystko to jest w czasie przeszłym – już to zostało uczynione. Na czym więc polega nasze wchodzenie w błogosławieństwo? No właśnie na wchodzeniu w nie i na wyciąganiu rąk po nie. Można otrzymać prezent, ale go nie rozpakować lub nie wiedzieć, że go mamy. Kiedy prosisz Boga o błogosławieństwo – uzmysławiasz sobie, co Bóg dla ciebie ma i „aktywujesz” i aplikujesz ten dar w swoim życiu.

TAKIEGO MNIE TEŻ BŁOGOSŁAWI?

Drugą okolicznością, w której wątpimy, czy Bóg ma dla mnie tę pełnię błogosławieństwa jest nasza grzeszność. Jeśli zrobiłeś sobie wczoraj dobry rachunek sumienia za ostatni rok, na pewno zobaczyłeś jak daleko ci od świętości. Czy Bóg nie zabierze swojego błogosławieństwa i nie zmieni swoich planów wobec mnie, jeśli ja odwijam Mu ciągle jakieś numery? Jeśli się nie modlę tyle ile powinienem, jeśli grzeszę i nie słucham Go?
Znów z odpowiedzią przychodzi Słowo na dziś. Święty Paweł w II czytaniu przypomina nam, że dla Boga jesteśmy przybranymi synami. Bóg kocha nas jako swoich synów nie dlatego, że my jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że On jest dobry. Jego miłość i błogosławieństwa są skierowane wobec nas ZAWSZE, niezależnie od tego, czy na nie zasługujemy, czy nie. A ponieważ Bóg nie tylko kocha nas pełnią miłości, ale też miłością miłosierną, znaczy to, że Jego miłość jest szczególnie dla tych, którzy na nią nie zasługują. Owszem, możesz grzeszyć i sam wyłączyć się z doświadczania tych Bożych darów (zdecydowanie nie polecamy, bo każdy grzech ma swoje poważne konsekwencje!), lecz za każdym razem, gdy wracasz – czeka cię ta sama pełnia, bo u Boga nic się nie zmienia.

ONI UCZĄ NAS BYCIA SYNEM BOGA

Zbyt często bliżej nam do mentalności niewolnika niż Syna/Córki Boga. Albo nie znamy/zapominamy kim jest Bóg, albo nie czujemy się synami i dziedzicami Boga. Trzeba więc znaleźć sobie nauczycieli, którzy nas nauczą jednego i drugiego: kim jest Bóg Ojciec i co to znaczy być synem Boga.
Nie ma lepszych nauczycieli niż Maryja i Józef. Maryja z Józefem przez niespełna 30 lat (Józef pewnie nieco mniej) uczyli właśnie tego Jezusa w Jego człowieczeństwie. Opowiadali Mu o Ojcu w Niebie i uczyli Go bycia Synem Boga. Dziś chcą robić to samo z nami. Zacznij od codziennego dziesiątka różańca i litanii do św. Józefa, a odkryjesz jak wielkie błogosławieństwo Bóg chce przelewać na nas przez Maryję i Józefa. Bardzo szybko nauczą cię Boga i odkryją przed tobą samym, co to znaczy być Dzieckiem Boga.
Bądź na bieżąco: