Ewangelia (Łk 7, 31-35)

Duch przekory przeszkodą w przyjęciu królestwa Bożego

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do tłumów:

«Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie płakaliście”.

Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność».

KOMENTARZ

Jest taka choroba życia duchowego zwana acedią. Bardzo dobrze opisuje ją dzisiejsza Ewangelia, gdy Jezus mówi do tłumów: «Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie płakaliście”.

ZAWSZE ŹLE

Istotą tej postawy jest niechęć wobec pobożnych rzeczy, bierność połączona z lenistwem, apatia, wypalenie się, wewnętrzne rozdarcie, smutek, zwątpienie w sens tego, co się robi, karmienie się rzeczami przyziemnymi itp. Innymi słowy: co by się nie działo w życiu, jest zawsze źle. Bóg zaprasza do pokuty? Źle – same smutki. Bóg chce dać radość? Źle, bo w chrześcijaństwie powinien być krzyż… Nic mnie nie cieszy i wszystko bez sensu.

SKĄD SIĘ TO BIERZE?

Duchowy marazm pojawia się najczęściej w kilku okolicznościach:
1. Gdy zatrzymujemy się w rozwoju duchowym. Są to skutki wielomiesięcznych zaniedbań w modlitwie, odkładania pewnych decyzji nawrócenia, braku wymagań nakładanych sobie w życiu duchowym.
2. Gdy brakuje nam „higieny duchowego życia”, a więc kiedy ktoś zbytnio angażuje się w jakieś posługi kosztem modlitwy, nieustannie przemęcza się i nakłada sobie nieproporcjonalną do możliwości ilość obowiązków, gdy brakuje snu lub gdy stawia sobie zbyt duże wymagania.
3. Gdy powierzchownie przeżywamy nasze życie duchowe. W pewnym momencie zawsze pojawia się szarość i monotonia życia duchowego. Dojrzałe osoby traktują to jako ofiarę, nie zniechęcają się i dzięki temu idą w głąb. Niedojrzałe osoby czują się niezaspokojone emocjonalnie i ciągle szukają nowych wrażeń, przeskakują z pobożności na pobożność, jeżdżą bezmyślnie po różnych rekolekcjach i karmią jedynie emocje, a nie serce. Kiedy skończą się wrażenia – nagle odsłania się wielka pustka serca. Człowiek widzi brutalną prawdę o sobie, patrzy na swoje ideały a potem na życie sprzeczne z tymi ideałami i pojawia się jeszcze większy rozdźwięk. Ten rozdźwięk powoduje jeszcze większy ból serca, wewnętrzne rozdarcie i zamiast wziąć się w garść, często ucieka się w jeszcze gorsze rzeczy, aby choć na chwilę nakarmić emocje czy zmysły, bardzo często w grzeszny sposób. Ucieka się wtedy w przyziemne rzeczy i tworzy się zamknięty krąg.

ROZWIĄZANIE? JEZUS I DOBRE TOWARZYSTWO!

Aby pokonać acedię trzeba się najpierw pokornie przyznać do swoich słabości i zaniedbań, aby przyjąć w to miejsce Miłosierdzie Boga. Miłosierdzie jest naprawdę większe od zła. Bóg nie zgorszy się tobą. Musisz wtedy niemal na siłę uwierzyć, że jest wyjście z tej sytuacji. To rozwiązanie ma konkretne imię – Jezus Zbawiciel. Jezus, który jest lekarzem, zna nasze serca i ma moc, aby uzdrowić najbardziej chore serca. Proś wtedy: Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznym! I Pan przyjdzie najpierw z doświadczeniem swojej miłości i akceptacji, a potem da łaskę, aby wyrwać cię z tego dołka.
Ważna też jest wspólnota. Nie każde towarzystwo jest wtedy dobre. Często szukamy sobie wspólników grzechu i „grupy wsparcia”, którzy ponarzekają razem z nami jaki to świat jest zły i utwierdzą w grzechu. Nadzwyczaj często pojawia się wtedy wstęp do posłuszeństwa i przełożonych. Człowiek zaczyna ich unikać, kombinować. Traktuje ich jako zagrożenie, ponieważ boi się, że mogą odkryć prawdę, że pod przykrywką uśmiechniętego człowieka jest biedny, pusty i wyjący o miłość żebrak. Przełamuj się wtedy, ufaj przełożonym, bardziej niż zwykle trzymaj się wspólnoty modlitewnej, a ona pociągnie cię do Jezusa – Lekarza serc+
Bądź na bieżąco: